Sezon rozpoczęty więc w końcu wybraliśmy się do Stumilowego Lasku koło Zdzieszowic. Zabraliśmy tam ze sobą mojego brata Artura z siedmioletnimi bliźniaczkami Ala i Julką. Tego dnia byliśmy pierwszymi klientami. Wykupiliśmy wstęp i każdy dostał pieczątkę na rękę. To ruszamy 🙂
Atrakcje
Pierwszy przystanek był już przed samym wejściem na teren lasku. Zatrzymał nas samochodzik i motorek. Stasiek jeszcze kilka razy wykorzystywał sytuację, że jesteśmy blisko tych pojazdów 😉 Szczególnie samochodzik przypadł mu do gustu. Tosieńka od razu pobiegła do lasku i wskoczyła do kubusiowego expressu. Stasiu w końcu za nią podreptał i wsiadł do wozu strażackiego, z którego trudno go było wyciągnąć. A potem to już tylko zagłębialiśmy się coraz bardziej w Stumilowy Las.
Odwiedzaliśmy domki jego mieszkańców: Krzysia, Kubusia Puchatka, Sowy, Tygryska, Króliczka. Aby ułatwić sobie drogę, w końcu to STUMILOWY lasek, to wzięliśmy wózek na bagaże i dla – ewentualnie zmęczonych brykaniem – dzieci.
Poza domkami mieszkańców Stumilowego Lasku można w nim:
– pobawić się w piaskownicy,
– pozjeżdżać na zjeżdżalniach,
– pohuśtać się na huśtawkach,
– sterować statkiem piratów
– oraz pooglądać zwierzątka: gąski, ozdobne kurki oraz kotka, który towarzyszył nam przez całą drogę.
Jak już w końcu przebrnęliśmy przez te sto mil, to wsiedliśmy do bajkowego wagonika i ruszyliśmy na wycieczkę po bajkowej krainie. Zabawy było co niemiara. Dzieci odgadywały postaci z bajek, które mijaliśmy. Jest ich tam sporo. Nie będę wszystkich wymieniać żebyście mieli co odkrywać jak tam zawitacie. Odgadliśmy wszystkie 🙂 Tosieńka nawet rozpoznała „Żwirka i Ruchomorka” – w oryginale „Żwirek i Muchomorek”.
Potem był czas na skakanie na eurobungee. Tosia jak zobaczyła, że Julka i Ala skaczą, to też oczywiście chciała. Zabawa była fajna, ale na następne skoki poczekamy dłuższy czas. Jednak Antoninka jest jeszcze za mała na te pasy i mamy pamiątkę w postaci siniaków i obtarć 🙁
W końcu krótka przerwa na jedzenie. Nie wzięliśmy swojego prowiantu więc kupiliśmy coś na miejscu. Dzieci oczywiście tylko poskubały i szybko rozbiegły się do zabawy. Koniec odpoczynku 😉 Do zwiedzenia został nam jeszcze tylko obóz indiański. Tatusiowie zaopatrzyli się w łuk i strzały, i ruszamy. Podczas gdy tatusiowie próbowali strzelić w środek tarczy dzieci zwiedzały obóz. Oglądały tipi, stroje i przedmioty indiańskie oraz gdzieniegdzie napotkanych „Indian”.
To już ostatnia atrakcja. Pora wracać? Jeszcze nie! Jeszcze jedna przejażdżka bajkowym wagonikiem 🙂
Ważna informacja dla sponsorów – czytaj rodziców 😉 Za każdą atrakcję w Stumilowym Lasku płaci się osobno. Jest to o tyle dobre, że jeśli nie korzystamy z wszystkich atrakcji to nie mamy ich wliczonych w bilet.
Dzieci bardzo miło spędziły tam czas, więc tę atrakcję dla dzieci zaliczam do udanych 🙂
Stumilowy Lasek
WWW: stumilowylasek.pl
Telefon: 668 307 679
Miejscowość: Żyrowa k/Zdzieszowic
Adres: ul. Boczna
Koszt: płatne
Byliśmy, ale trochę rozczarowani jesteśmy. Wszystko stare i poniszczone. Wstęp 5 zeta od osoby, tylko dzieci do 1 roku mają za darmo, a wstęp do lasku, wioski, trampolina, czy przejażdżka lokomotywą wszystko płatne z osobna! Ile to forsy trzeba wydac!
Tak sobie pomyślałam będąc tam, że brakuje tam kobiecej ręki, ale dzieciom bardzo się podobało. Co do kosztów, to trudno ocenić. Jak wszystko byłoby w cenie, to i bilety byłyby droższe, a jak dzieci nie korzystają z wszystkich atrakcji, to po co przepłacać. A ciuchcią pewnie jeździliby cały czas i nie zwalniałyby się miejsca dla innych dzieci. My jechaliśmy dwa razy i jeszcze było mało.