poniedziałek, 9 września, 2024

Adoptuj nie kupuj – pies ze schroniska

W grudniu minął już rok od kiedy jest z nami Atos. Z jednej strony była to spontaniczna decyzja, a z drugiej już od dawna chodziło mi to po głowie. Oczywiście nie było to tak, że sama z siebie wpadłam na taką decyzję. O nie. Sama nigdy nie miałam psa, więc nie było dla mnie takie oczywiste. Jednak kto ma dzieci ten wie, że każde dziecko marzy o piesku. Ja takie prośby o pieska też niejednokrotnie słyszałam, dlatego zaczął się u mnie proces myślowy na ten temat.

I rok temu w grudniu  chyba do tego dojrzałam.

Pies ze schroniska? Dlaczego?

Postanowiłam, że nasz pies będzie ze schroniska. Moje przesłanki  były oczywiste. Po pierwsze w ten sposób pomożemy psiakowi, któremu będzie napewno żyło się lepiej u nas niż w schronisku. Po drugie schronisku będzie lżej o jednego pieska. I w końcu po trzecie chciałam pokazać dzieciom, że pomaganie jest ważne. Ważne było dla mnie, aby wiedziały, że jest dużo piesków, które przez nieodpowiedzialność ludzi trafiły do schroniska, i czekają na nowy dom.

Wizyta w schronisku

Zanim wybraliśmy się do schroniska, to od dłuższego czasu obserwowałam stronę internetowa naszego opolskiego schroniska. Sprawdzałam jakie pieski są do adopcji. Wiedziałam, że raczej nie mamy co liczyć na szczeniaczka, a nawet na jakiegoś małego pieska. Mimo wszystko w końcu w pewną niedzielę pojechaliśmy do schroniska. Oficjalnie na rekonesans. To była nasza pierwsza, moja również, wizyta w takim miejscu. Na miejscu podeszła do nas jakaś Pani. Powiedzieliśmy jej, jaki jest cel naszej wizyty. Upewniliśmy, że nasza czwórka to jest nasza cała rodzina, i że chcielibyśmy zaadoptować psa. Pani, która była oczywiście pracownikiem schroniska popatrzyła na nas, potem zerknęła na listę i powiedziała, że nic dla nas nie ma. Cóż tak bywa. Zapytaliśmy czy możemy pochodzić po schronisku i pooglądać psy. Dostaliśmy zgodę.

Przechadzaliśmy się pomiędzy brudnym klatkami z psami, które  najczęściej szczekały, ujadały. Niektóre wręcz rzucały się na kraty. Ciężko było to oglądać. Dla Stasia w ogóle było za głośno. Zwróciliśmy uwagę na jednego psiaka i postanowiliśmy się o niego zapytać. Dostaliśmy informację, że on już jest zarezerwowany. Wtedy wróciliśmy do pieska, na którego zwróciłam już uwagę na stronie internetowej schroniska. Wszystkim się spodobał, nie ujadał, był spokojny. Postanowiliśmy zapytać się jeszcze o niego.

Pani była bardzo zaskoczona. Przypuszczam, że z góry założyła, że jak mamy z dzieci, to zależy nam na szczeniaku. Od razu zaproponowała, że jak chcemy, to możemy go wziąć na spacer. Tym razem to ja byłam zaskoczona, że już odrazu możemy iść z psem na spacer. I tak to się zaczęło. Wzięliśmy Atosa, na spacer na polany w pobliżu schroniska.

Dzieci były zachwycone. Wróciliśmy do schroniska następnego dnia, aby ponownie zabrać Atosa na spacer. I kolejnego też. Pracownicy byli miło zaskoczeni naszym zaangażowaniem. Jak przyjechaliśmy czwartego dnia usłyszeliśmy, że możemy go adoptować. Byłam w szoku, ponieważ nie byłam na to przygotowana. Odpowiedziałam, że przyjedziemy po niego jutro, ponieważ muszę kupić miski, obrożę, smycz i inne potrzebne rzeczy. Następnego dnia Atos był już z nami. A piesek, który był zarezerwowany dalej siedział w klatce.

To była bardzo dobra decyzja. Atos jest średnim pieskiem i już sędziwym. Jak go zabieraliśmy, to miał 12 lat, więc teraz ma już trzynaście.

Jest taki kochany, łagodny, spokojny. Czasami mam wrażenie, że aż za łagodny. Rzadko szczeka. Początkowo zastanawialiśmy się  czy w ogóle potrafi. Pierwszy raz usłyszeliśmy jego głos jak zobaczył Bobaka, naszego chomika.

Atos pozostał Atosem, Atim. Postanowiliśmy nie zmieniać mu imienia. Trafił do schroniska, ponieważ zmarł mu opiekun. Rodzina miała opiekować się nim i jeszcze drugim psiakiem właściciela, ale ostatecznie stwierdzili, że nie dadzą rady i oddali obydwa pieski do schroniska. W schronisku był stosunkowo krótko, około dwóch miesięcy.

Zastanawiałam się jak to będzie. Jak Ati zaklimatyzuje się w domu. Był to pies podwórkowy. Na szczęście nie był przykuty łańcuchem do budy, ale jednak na codzień nie przebywał w domu. Potem w schronisku był w klatce. Zaklimatyzował się bardzo szybko. Dwie noce mieliśmy takie, że załatwił swoje wszystkie potrzeby w domu, ale potem nie było już z tym problemu.

Liczyłam się z tym, że w początkowo może tak być, więc nie było to dla mnie zaskoczeniem.

Atos jest najukochańszym psem na świecie, a dzieci go uwielbiają.

Prawdą jest, że Atoninka i Staś woleliby młodego pieska, który chętnie bawiłby się z nimi. Atos jest staruszkiem i już nie zawsze chce mu się z nimi ganiać, ale i tak go bardzo kochają.

Atos najbardziej upodobał sobie Tosieńkę. Absolutnie sfiksował na jej punkcie. Może dlatego, że na początku to ona najbardziej go tuliła i głaskała. Atos śpi w jej pokoju, czasami z nią w łożku. Wszędzie za nią chodzi.

Ani jest członkiem naszej rodziny, więc jak gdzieś wyjeżdżamy i tylko jest taka możliwość, to zabieramy go ze sobą.

Jeśli wiemy, że będziemy odwiedzać miejsca, do których nie możemy go wsiąść, to Ati zostaje u babci. Tam ma swój drugi dom.

Nie pisałam wcześniej o Atosie. Chciałam mieć pewność, że już wszystko z nim przeszliśmy, i że będę mogła opisać plusy jaki minusy wzięcia psa ze schroniska.

Minusy, czy takie są? My trafiliśmy idealnie. A może raczej idealnie wybraliśmy. Niektórzy byli zdziwieni. Pytali czy mając małe dzieci nie boimy się brać psa ze schroniska. Psa którego w ogóle nie znamy, nie wiemy do czego jest zdolny. Nie baliśmy się. Na spacerach widzieliśmy jak się zachowuje.

Opierając się na naszym własny doświadczeniu  jak najbardziej polecamy adopcję psa, kota czy też innego zwierzątka.

Adoptuj nie kupuj!

 

coolpaki Joanna Kołpak – Coolpak

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ.

Polub moją stronę na Facebooku www.facebook.com/coolpaki

Zajrzyj na mój Instagram www.instagram.com/coolpaki.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Koniecznie przeczytaj