poniedziałek, 9 września, 2024

Ania, nie Anna

Zapewne każdy zna historię „Ani z Zielonego Wzgórza” z serii powieści młodzieżowych autorstwa kanadyjskiej pisarki Lucy Maud Montgomery.

Ania Shirley, osierocona dziewczynka w wyniku pomyłki trafia do domu starszego rodzeństwa, Maryli i Mateusza Cuthbertów, którzy mieszkają w Avonlea. Ania to pogodna, optymistyczna, o nieograniczonej wyobraźni dziewczynka.

Powieść niejednokrotnie była już ekranizowana. W 2017 roku również Netflix pokazał światu swoją filmową wersję tej powieści. Film nosi tytuł

„Ania, nie Anna”

Zawsze uwielbiałam tę rudą, szaloną dziewczynę, ale długo zwlekałam z zobaczeniem produkcji Netflix. Ostatnia wersja, którą oglądałam, i to niejednokrotnie, była bardzo dobra. Nie chciałam, żeby coś popsuło ten zapamiętany przeze mnie obraz.

W „Ania, nie Anna” życie głównej bohaterki przedstawione jest bardziej realistycznie. Film pokazuje jak to co przeżyła Ania w sierocińcu i u rodzin zastępczych wpłynęło na jej życie. Jest to nadal romantyczna dziewczynka, o wybujałej, bezgranicznej wyobraźni, która swoją osobowością i gadulstwem zyskuje sobie przychylność wielu osób. Moje serce również skradła.

Netflix wypuścił na razie pierwszy sezon, na który składa się siedem odcinków.

Wszyscy aktorzy idealnie wpasowują się w swoje role. W Anię wcieliła się Amybeth McNulty. Udało jej się w 100% oddać osobowość i urok osobisty głównej bohaterki, a także pokazać jej cudną urodę.

W siedmiu odcinkach poznacie poznacie najlepszą przyjaciółkę Ani, Dianę, zauroczonego jej urodą i mądrością, Gilberta, oczywiście Marylę i Mateusza, którzy stali się jej rodziną.

Zobaczycie jak wcześniejsze przeżycia komplikują Ani życie, ale także jak dzięki nim pomaga w ugaszeniu pożaru lub ratuje życie dziecka.

Przekonacie się, że można zdobyć serce nawet najbardziej zatwardziałej osoby jaką jest Marta czy też bogata ciocia Diany, Józefina Barry.

Dowiecie się, ze z każdej trudnej sytuacji jest jakieś wyjście, i że dobro wraca.

Wszystkie siedem odcinków zobaczyłam w jeden dzień. Nie sądziłam, że na tyle wciągnie mnie historia Ani, którą przecież dobrze znałam, a jednak.

Polecam Wam te produkcję Netflix. Ujmuje za serce i wzrusza do łez. Poza tym jeśli lubicie piękne artystyczne ujęcia, to na pewno i pod tym względem ten film Was nie zawiedzie.

 

20 KOMENTARZE

  1. Z przyjemnością przeczytałam recenzję i muszę przyznać, że zachęciłaś mnie. Tak się składa, że jestem absolutnie zakochana w Ani- i to od wieeeeelu juz lat.

  2. Tej wersji jeszcze nie widziałam! A Anię uwielbiałam. Ulubiony cytat z książki: Pamiętaj, że wszystko można zacząć od nowa. Jutro jest zawsze świeże i wolne od błędów.

  3. Pamiętam Anię z Zielonego Wzgórza jeszcze z podstawówki – wydaje mi się, że mocno przypadła mi do gustu 🙂 Tego serialu jeszcze nie oglądałam, ale dostęp do Netflixa mam – muszę obejrzeć chociaż kilka odcinków 🙂

  4. „W „Ania, nie Anna” życie głównej bohaterki przedstawione jest bardziej realistycznie” – podoba mi się ten eufemizm. PTSD co najmniej 😉
    Co nie zmienia faktu, że serial warto obejrzeć.

  5. A ja nie wiem, w jaki sposób mam podchodzić do tego filmu. Widziałam wszystkie odcinki i uwielbiam książkową Anię Shirley. Mam mieszane uczucia, co do serialu. Trochę za bardzo go urealnili? Obdarli Anię z magiczności? Stała się dziewczynką, taką jak każda z nas z problemami dojrzewania? Ciężko mi opisać odczucia. Aktorsko, serial świetny, oddaje w większości klimat książki, śmiałam się, płakałam, ale czasami byłam wściekła na reżyserów, bo „to nie tak miało być”. 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Koniecznie przeczytaj