Tak sobie pomyślałam, że bananowy chlebek idealnie się sprawdzi w naszej bieszczadzkiej wyprawie. Upiekłam go dzień przed wyjazdem w ferworze pakowania, bo przepis jest prosty i szybki. Część zniknęła jeszcze tego samego dnia 🙂 Resztę zapakowałam w podróż, bo smaczny i sycący.
Składniki:
– 4 banany,
– 1 jajko,
– 100 g masła,
– 1,5 szklanki mąki pszennej – mój chlebek jest ciemniejszy, bo zrobiłam pół na pół z mąką pełnoziarnistą,
– 1 łyżeczka sody,
– 1 łyżeczka cukru wanilinowego,
– 1 łyżka rodzynek,
– 1 łyżka żurawiny,
– 2 łyżki zmielonych lub rozdrobnionych dowolnych orzechów 🙂 Ja wolę rozdrobnione 😉
Sposób wykonania:
– masło rozpuścić i ostudzić,
– rodzynki zalać gorącą wodą,
– banany rozgnieść widelcem,
– do bananów dodać jajko, roztopione masło i wymieszać łyżką,
– dodać mąką z sodą, cukier wanilinowy, odcedzone rodzynki, żurawinę, orzechy i ponownie wymieszać,
– ciasto przełożyć do keksówki,
– piec w temperaturze 170 stopni przez 60 minut.
Zajadaliśmy się nim wszyscy. Dobrze zaspokaja głód i zapotrzebowanie na coś słodkiego. Na wyprawę szlakiem nie udało nam się go zabrać, bo po prostu już go nie było 😉
Chlebek bananowy jest genialny. Jest zresztą hitem na wszelkich imprezach szkolnych Juli. Dzieci powiedziały Juli, że Twoja mama musi się zapisywać koniecznie na pieczenie ciasta i zawsze się upewniają, czy będzie chlebek bananowy. ;D
😀