Cały czas myślę o tym jak moje postępowanie i słowa wpłyną na Tosieńkę i Stasia. I nie chodzi mi tylko o to co uzyskam w danym momencie, bo można uciszyć dziecko rozmową, co wymaga cierpliwości i może potrwać trochę czasu, albo wrzaskiem lub klapsem, co spowoduje, że dziecko pewnie ze strachu uspokoi się natychmiast, choć wewnętrznie będzie miało ochotę wyć i nie będzie rozumiało co się stało.
Tymi dwoma sposobami można osiągnąć ten sam efekt na tu i teraz, ale czy oba powtarzane często tak samo wpłyną na zachowanie Twojego dziecka w przyszłości? Czy jak nie będzie już małym dzieckiem, a stanie się już nastolatkiem, to będzie chciało z Tobą tak jak Ty kiedyś z nim rozmawiać czy raczej będzie opryskliwe, albo ze względu na uniknięcie ewentualnej kary za takie zachowanie po prostu zamknie się w sobie?
Czy najlepsze i najdroższe zabawki w dzieciństwie, a potem w wieku nastoletnim markowe ubrania i wysokie kieszonkowe zastąpią dziecku czas spędzony z Tobą? Nie, nie, i jeszcze raz nie. Nie ma takiej możliwości, bo bliskość z mamą i tatą jest najważniejsza. Jeden tata ostatnio mi napisał:
„Ja jestem najlepszą zabawką dla dzieci”
I to prawda.
Wiecie co mnie skłoniło do napisania tego tekstu? Film, który ostatnio zobaczyłam. Lubię seriale kryminalne i sensacyjne i jak mam tylko możliwość, to je oglądam. Oglądam najczęściej rano jak dzieci są w przedszkolu, albo późnym wieczorem jak już śpią, bo treści zdecydowanie nie są przeznaczone dla nich. Jednym z nich jest na przykład niemiecki serial „Kobra – oddział specjalny”. I to właśnie w nim w trzydziestym siódmym sezonie i piątym odcinku pt. „Strach” zobaczyłam to:
Przejmująca scena, kiedy niepełnoletni przestępca próbuje się podpalić i mówi „Powiedzcie moim rodzicom, że ich nienawidzę!”. Dlaczego? Bo może wcześniej już wołał o pomoc, a oni tego nie widzieli zanadto zajęci pracą, sobą? Nie widzieli czy nie chcieli widzieć? Tego nie wiem, to są tylko moje domysły, bo przecież film jest fikcją. Jednak takie czy inne sytuacje mają miejsce w życiu codziennym. Jedno jest pewne, ten chłopak nie stał się taki z dnia na dzień. Popadł w złe towarzystwo? Koledzy mieli na niego zły wpływ, albo to on miał zły wpływ na nich?
Wiem jedno ja dzisiaj ciężko pracuję nad tym żeby moje dzieci takie nie były, żeby szanowały siebie, rodziców i innych ludzi. Nie wiem czy mi się uda to osiągnąć. Ciągle popełniam błędy i ciągle będę je popełniać, ale mam nadzieję, że moja świadomość i praca nad sobą pomoże mi w tym.