Przebudziły mnie światła przejeżdżającego samochodu przemykające się przez szczeliny zasłoniętych zasłon. Odwróciłam się na drugi bok z myślą, że jeszcze zasnę. Potrzebowałam snu i wypoczynku po kilkukrotnym wstawaniu w nocy do dzieci. Już nawet nie pamiętam czy częściej wstawałam do Stasia czy do Tosi. W zasadzie jakie to ma znaczenie? Niewyspanie i tak jest takie samo. Przebudziłam się, więc może już wstanę, przebiega mi przez myśl. Jednak umysł tym razem przegrywa bitwę ze zmęczonym ciałem. Leżę dalej, ale zasnąć już nie mogę. Zastanawiam się kiedy ostatni raz przespałam całą noc. Tosia ma cztery lata i pięć miesięcy, i właśnie chyba tyle trwa moje niedosypianie. Jak długo jeszcze potrwa, zastanawiam się. I prawdę mówiąc nie sądzę, żeby koniec moich nocnych wędrówek nastąpił szybko. Poza tym zawsze jest jakiś powód do niedosypiania. Kiedyś to był stres, imprezy, nauka po nocach … , a teraz są dzieci. Nie ma na co narzekać. W końcu jaka to różnica?
Muszę wstać, myślę, to przestanę tracić czas na głupie rozmyślania. Odkrywam kołdrę, brrr. Przykrywam się z powrotem. Jak ZIMNO. Wstać i tak trzeba. Teraz czy później i tak będzie zimno. W końcu już mamy jesień. I to niestety deszczową i zimną jesień. Wyskakuję z łóżka, szybko zakładam cieplutki szlafrok i kieruję swe kroki w stronę kuchni. Zrobię sobie moją ulubioną kawę z mlekiem i miodem i od razu będzie lepiej, tzn. cieplej. Szkoda, że nie ma Dawida. Oj, szkoda. Nie musiałabym wstawać. Zrobiłby mi kawkę, przyniósł do łóżka 🙂 To byłby miły poranek 🙂 Haloo, czas wrócić ze sfery marzeń do rzeczywistości 😉 Kawa się robi 🙂 Zerkam przez kuchenne okno, a za nim deszczowo, wietrznie, i na pewno zimno. Co robić w taki dzień? Zaczynam myśleć kierując swe kroki do łazienki. Rzut okiem w lustro. Szybkim ruchem upinam włosy. Eee, nie jest tak źle. Niezła laska ze mnie 🙂 Jakoś trzeba sobie humor poprawić 😉 Przelewanie kawy w kawiarce szybko wyrywa mnie z tych myśli. Pędem biegnę do kuchni. Żeby tylko ten hałas nie obudził dzieci. Uff, udało się. Wlewam kawę do mojego kubeczka, dodaje miodu, mleka i robię pierwszy łyk. Od razu lepiej 🙂
Taka ze mnie mama. Wstałam, zrobiłam sobie fryzurę 😉 kawę, a nawet do dzieci nie zajrzałam. Idę po cichu do ich pokoju. Śpią tak sodko 🙂 Siadam z tą moją kawą na fotelu bujanym i przyglądam się tym moim skarbom. Jej, jak ja ich kocham. Jak oni się zmieniają, jak szybko rosną. Niedawno przecież Staś się urodził, a teraz ma już prawie dwa latka. Kiedy ten czas minął? Tyle wspaniałych chwil przeżyliśmy razem. Tyle uśmiechów, radości, zabawy, ale i płaczu, kłótni, fochów. A ile jeszcze przed nami. To przecież dopiero początek naszej historii.
Jest cicho. O tej godzinie, to nawet jeszcze ulica śpi 😉 Słychać tylko tykanie zegara i miarowe oddechy dzieci. Tosieńce chyba się coś śni, pojękuje, obraca się na drugi bok. Staś śpi spokojnie. Ja też przymykam oczy. Czuję, że pomału zaczynam odpływać w lekki sen. Żebym tylko nie wylała kawyyy …
Budzi mnie dźwięk tłuczonego kubka, który wypadł z bezwładnej, sennej dłoni. Choć jak na tłuczony kubek, to trochę dziwny ten dźwięk. Coś mi przypomina…. Budzik w telefonie? Czyżby to wszystko mi się przyśniło? Otwieram oczy. Nadal leżę w łóżku. To był dziwny sen. Mimo zimna szybko wyskakuję spod pościeli. Zakładam szlafrok i … idę do pokoju dzieci. Śpią 🙂 Patrzę na nie chwilkę, to jest najwspanialszy widok z rana, myślę. Całuję je i ruszam zrobić kawę. Moją ulubioną. Już wiesz jaką 🙂
Miłego dnia Wam życzę 🙂
Jak już tu zajrzeliście, to może zostawicie ślad po sobie?
Również uwielbiam patrzeć na śpiące Skarby, a że mam ich trzy to ta chwila trwa i trwa..
Chwila spokoju 😉
Piekny sen o spaniu… Chyba faktycznie jestes mocno przemęczona 🙂 spokojnych nocy życzę!
Dziękuję 🙂
Piękny wpis!
Dziękuję 🙂
? tez uwielbiam patrzec jak spi, tyle ze wtedy budza sie we mnie wyrzuty sumienia, ze krzyknelam, ze sie zdenerwoalam…a to przeciez takie male bezbronne… i kazdego dnia to samo 🙂
Tych wyrzutów sumienia, to się chyba już nie pozbędziemy 😉 Dziecko będzie dorosłe i zawsze się coś znajdzie co zrobimy nie tak.
Bardzo ładny, profesjonalny artykuł. Odpowiednio dobrane słowa. Słońce w tym okresie czasu jest bardzo ostre i potrafi razić w oczy.
😀
Prawie jak DE JA VU czy Oszukać Przeznaczenie ale w wersji: „CUDOWNIE I MIŁO”. Pamiętam te czasu, gdy byłam taka szczęśliwa i beztroska… gdy sama ustałam rytm dnia i planowałam co będę robiła. dziś gdy pracuję, czuję się jak robot. Nieszczęśliwy robot. Praca, praca, praca, do pracy i z pracy, a w domu padam na twarz… najefektywniejsza byłam po pracy jestem wypluta… chyba czas na długi urlop!
Piękny styl pisania. Uroczy wpis. 🙂
Też uwielbiam patrzeć jak moja córcia śpi. To taki uroczy widok i tak się ciepło robi na serduszku 🙂
Prawda, prawda 🙂
Myślę, że bez kawy bylibyśmy ciągle w średniowieczu 😉 Ale może i nigdzie byśmy się nie spieszyli, nie pracowali ponad siły.
Męski punkt widzenia. Pięknie 🙂