czwartek, 7 listopada, 2024

Emocje rodzica, czyli jak przeżyć roller coaster, który fundują nam nasze dzieci

W tekście Emocje dziecka, jak je rozgryźć? wspomniałam, że pojawi się również tekst dotyczący emocji rodziców. I nadszedł ten czas.

Znacie pewnie powiedzenie

„Małe dzieci, mały kłopot. Duże dzieci, duży kłopot”

I nie ukrywam, że moje wszelkiego rodzaju działania w doskonaleniu się w temacie dzieci mają mi pomóc przetrwać zarówno dziś z siedmiolatką i czterolatkiem pod jednym dachem, ale też wzmocnić mnie, i przygotować na nadejście podobno tych gorszych lat.

Kto ma dzieci wie, że jest cudownie, bajkowo w tych momentach kiedy dziecko jest zadowolone, uśmiechnięte, w dobrym humorze. Słyszymy wtedy „Mamusiu kocham cię”, „Mamusiu, chcę się przytulić”, i całe mnóstwo podobnych tekstów, które wywołują uśmiech na twarzy. Takich chwil wyczekujemy, o takich myśleliśmy w momentach kiedy oczekiwaliśmy przyjścia na świat naszego najukochańszego dzieciątka.

Wtedy nie myśleliśmy bynajmniej o tych gorszych, zarówno dla nas jak i dla dziecka, dniach. A przecież dzieci też mają gorsze dni. Ich szybki rozwój, nadmiar bodźców zewnętrznych, których jest pełno szczególnie w dzisiejszych czasach, gwarantuje im niezłą jazdę emocjonalną. W te gorsze dni czasami są nie do wytrzymania. I jest to wszytko logiczne. Dorosłym jak mają gorze dni, to lepiej schodzić z drogi. A kobiety, to w ogóle najlepiej raz w miesiącu omijać.

W takim razie jak pogodzić te emocjonalne stany dorosłego i dziecka.

Często jest tak, że na zachowania i reakcje dziecka, które się nam nie podobają typu: płacz, krzyk, kopanie, wyzywanie, reagujemy również bardzo emocjonalnie. Atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Krzyczymy na dziecko, które płacze, żeby przestało płakać, a ono wtedy zaczyna płakać jeszcze bardziej.

Kilkuletnie dziecko nie zna dokładnie jeszcze swoich emocji i nie potrafi do końca nad nimi panować. Nie jest to dziwne, przecież dorośli też często nie panują nad swoimi emocjami, a są dorosłymi i powinni sobie z tym lepiej radzić.

Model ABC

Jakiś czas temu natknęłam się na model ABC. Twórca modelu ABC jest psycholog Albert Ellis. Model ten służy do opisywania reakcji na zdarzenia, których doświadczamy. Dzięki temu modelowi można zrozumieć swoje uczucia i zachowania wywołane przez jakąś niekomfortową sytuację.

Dlaczego ABC?

Z angielskiego Activating situation, Belief, Consequences, czyli:

Activating situation – sytuacja aktywująca, czyli zaistniała sytuacja.

Belief – przekonania, nasza interpretacja zdarzenia.

Consequences – konsekwencje, czyli nasza emocjonalna reakcja na interpretację.

Jak model ABC ma się do naszych relacji z dziećmi?

Jak to działa?

Przykładowo:
A – Jesteście w sklepie, na placu zabaw, gdziekolwiek. Dziecko zaczyna płakać, wyzywać cię i kopać. Mamy zaistniałą sytuację.
B – Zaczynasz myśleć „Co sobie ludzie pomyślą?”, „Przynosi mi wstyd”,  albo „Co ten bachor wyprawia? Nie chce mnie słuchać, mały złośliwiec”. Nasza interpretacja zdarzenia. To wymaga wsłuchania się w siebie.
C Nasza reakcja (konsekwencja) dotyczy naszej interpretacji, i zaczynamy krzyczeć na dziecko.

Okazuje się, że nasza złość nie jest wywołana reakcją dziecka tylko naszą interpretacją.

Bardzo łatwo przychodzi nam działanie pod wpływem emocji, a to wymaga zatrzymania się, zastanowienia, wsłuchania w siebie. Nie jest to łatwe w dzisiejszych zabieganych czasach.

Oczywiście model ABC można przenieść na każde inne zaistniałe zdarzenie w domu, w pracy.

Na opisaną powyżej sytuację można spojrzeć jeszcze inaczej

Jesteśmy rozzłoszczeni zachowaniem dziecka, które płacze, krzyczy, kopie. Zastanówmy się co wydarzyło się przed momentem, w którym dziecko wpadło w taki nastrój. Może się okazać, że jego reakcja jest uzasadniona. Pozwólmy mu też przeżyć emocję. Dając mu możliwość przeżycia danej emocji uczymy je emocji, a nie zagłuszamy ich w nim.

Ja miałam taką sytuację ze Stasiem

Tosieńka była na tańcach, a my na nią czekaliśmy. Niestety nie było więcej dzieci oczekujących na swoje tańczące rodzeństwo, i Staś znudzony chciał się ze mną wygłupiać. Ja natomiast chciałam porozmawiać z pozostałymi mamami. Zwodziłam Stasia słowami „Zaraz, zaraz”, co w końcu zakończyło się taką reakcją, że przyszedł do mnie i wykrzyczał, że mnie nienawidzi. Wszystkie mamy oczywiście to słyszały. Nie złościłam się na niego ponieważ wiedziałam, że to była reakcja na moje zachowanie. Posadziłam go na kolanach i przytuliłam. Jego zachowanie wcale nie przeszło natychmiastowo, był rozżalony.  Potrzebował mojego towarzystwa, mojej uwagi, a ja mu jej nie zapewniłam. Miał rację. Gdybym prosiła o coś na przykład Dawida, a on by mnie cały czas zwodził, sama bym się na niego mega wkurzyła.

Wyobrażenie sobie siebie w takiej sytuacji pomaga zrozumieć reakcję dziecka.

Warto zastanowić się nad mechanizmem działania, albo po prostu policzyć do dziesięciu zanim zaczniemy działać.

Nie zapominajmy, dziecko to też człowiek!

 

 

Joanna Kołpak – Coolpak

 

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ.

Polub moją stronę na Facebooku www.facebook.com/coolpaki

Zajrzyj na mój Instagram www.instagram.com/coolpaki.pl

Poprzedni artykułWilla Lawenda – Kudowa Zdrój
Następny artykułWiosną rządzi kolor

5 KOMENTARZE

  1. Dzień dobry! Własnie przeczytałam ten tekst mojej siostrze, która miała i wychowała pięcioro dzieci. Oczwiście wtedy nie było mowy o dokształcaniu się w roli bycia matką czy ojcem, przynajmniej w takim stopniu jak to jest możliwe dzisiaj. Siostra nie używa komputera ale chętnie słucha. Lubi słuchać tych tekstów i przemysleń chociaż jej dzieci są już po trzydziestce. Ją na pewno interesowałoby też, jak ten pani trud wychowawczy przełoży się na dojrzały wiek tzn. jak będą wyglądały relacje z rodzicami Stasia i Antoniny, jak bedą już dorośli. Jak pani przypomniała: “Małe dzieci, mały kłopot. Duże dzieci, duży kłopot.” Ale do tego czasu musimy jeszcze trochę poczekać. 🙂 Chyba, że możliwa jest symualcja przyszłościowa.

    PS. Ładne teksty pani pisze, ale tym razem – jeśli można – zauważyłam, że chochlik drukarski na końcu zabrał dwie literki:
    „Nie zapinajmy, dziecko to też człowiek!”

    • Dziękuję za korektę 🙂 Błąd poprawiony. Jakie będą relacje rodzic -dziecko, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Ja jednak bardzo wierzę w to, że teraz pracuję nad tym, żeby te relacje w przyszłości były dobre. To od rodziców w dużej mierze zależą te kontakty. Ten czas, który teraz poświęcamy dzieciom jest bardzo ważny. To jak dbamy o dzieci, rozmawiamy z nimi. I co ważne nie pozwalamy ich krzywdzić. Nie jestem doskonałą mamą, bo takich nie ma, i wiele mogłabym sobie zarzucić, ale cały czas robię wszystko by być coraz lepszym rodzicem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Koniecznie przeczytaj