Dostaliśmy zaproszenie na 25 rocznicę ślubu mojej siostry. Czytam
„…………….
mają zaszczyt zaprosić
Dawida i Joannę Kołpak wraz z dziećmi”
Pierwsze moje spostrzeżenie „Haloo, o co tu chodzi? Jak to Dawida i Joannę. Powinno być Joannę i Dawida”. Prawda? 😉 To tak na marginesie.
Ucieszyłam się bardzo z zaproszenie głównie ze względu na dzieci. Ja nie za bardzo miałam ochotę iść, ale wiedziałam, że dla dzieci to będzie niezła zabawa. Oczywiście jak to często bywa jak nie ma się ochoty gdzieś iść, to się dobrze bawimy. I tak było w moim przypadku.
Zabawa zaczynała się o 16:30 więc pora dla dzieci jeszcze dobra. A dzieci było sporo. Ośmioro młodszych, choć niektóre mogłyby poczuć się urażone, że zaliczyłam ich do młodszych, i sporo nastolatków. Na początku każde młodsze dziecko dostało balon z ważną tego dnia liczbą 25. Te balony, to był świetny pomysł, bo towarzyszyły dzieciom w zabawie przez całą imprezę.
Nawet jak już popękały 🙂
Nasze dzieciaczki tak dobrze się bawiły, że szkoda im było czasu na jedzenie.
Podjadały winogrona, oczywiście słodycze i dużo piły. A to wszystko zasługa towarzystwa i dobrego DJ-a. Były kolorowe światła, dym (jak tylko został puszczony dzieci zaraz do niego biegły), dobra muzyka i fajne zabawy.
Dzieciom podobało się przechodzenie pod drążkiem. Tosia pytała się prowadzących czy jeszcze raz będzie ta zabawa. Ubaw był po pachy. Jak widać Dawid też nieźle dawał sobie radę, ale to pewnie zasługa Stasia 😉
A najłatwiej to miał chyba Stasiu 🙂
To tak w skrócie jak to wyglądało od strony imprezy. A jak to wyglądało od strony rodzica? Wiadomo, że impreza z dziećmi różni się od tej bez dzieci. My od kiedy są dzieci zawsze chodzimy z nimi na wesela i imprezy. Wynika to też z tego, że u nas w rodzinie jest dużo dzieci i z dziećmi jesteśmy zapraszani. Uwielbiamy się z nimi bawić i uwielbiamy patrzeć się jak oni świetnie się bawią razem ze sobą i z kuzynostwem.
Może to dziwnie zabrzmi, ale Staś i Antoninka już są w takim wieku, że świetnie już sobie sami dają radę. W trakcie imprezy dużo czasu spędzili na zabawie z innymi dziećmi, ale … No własnie to ale. Były momenty, choć w zasadzie to było niemal przy każdym tańcu jak chcieliśmy z Dawidem zatańczyć, że do nas przybiegali i też chcieli z nami tańczyć, szczególnie Tosieńka. W trakcie imprezy tańczyliśmy z dziećmi naszymi i nie naszymi, tylko z Tosią i tylko ze Stasiem, i z obojgiem na raz. Jednak mieliśmy ochotę też poszaleć sami na parkiecie, i niewiele nam się udało, bo wtedy Tosieńka do nas przebiegała i chciała z nami tańczyć, i to najlepiej na rękach.
Pierwszy foch się pojawił jak Dawid nie chciał już jej brać na ręce tylko miała tańczyć z nami na nóżkach. Obraziła się na nas i nie chciała z nami tańczyć. Oczywiście długo to nie trwało 😉 Drugi foch pojawił się w momencie kiedy chciała większego balona niż ma, a okazało się, że nie ma już helu w butli i nie nadmuchamy większego balona. Nie pomogły tłumaczenia, wyjaśniania. Musiało znów minąć trochę czasu aż jej przejdzie.
Staś dopiero pod koniec zabawy, już chyba ze zmęczenia, zaczął marudzić jak chciałam mu zmienić buty. „Nie ce” i płacz. Potem już zaczęliśmy zbierać się do wyjścia.
Zastanawiam się na początku ile czasu wytrzymają te moje dzieciaczki. W domu najczęściej zasypiają koło godziny 21:30. Najdłużej chyba siedzieli jak mieliśmy gości do 23:00. I tak koło 23:45 wyszliśmy z imprezy. Byłam pełna podziwu, że tak długo wytrzymali i nie okazywali oznak zmęczenia.
Poza tymi sytuacjami, o których wspomniałam, była fajna zabawa. I choć nie udało mi się zatańczyć z Dawidem mojej ulubionej imprezowej piosenki „Jesteś szalona” mimo próśb i tłumaczenia, że tylko ta jedna piosenka, to i tak uważam, że warto iść z dziećmi na wesele, zabawę, imprezę.
Z uwagą przeczytałam wpis, chociaż mnie już nie dotyczy. Moje dzieci są już dorosłe. Warto zabierać dzieci na imprezy, bo wtedy czuje się bliskość całej rodziny. Moje dzieci też chodziły z nami na imprezy, chociaż zazwyczaj późnym wieczorem szły spać i pozostawał z nim ktoś, a my mogliśmy się dalej bawić.
Dzielne dzieciaki, też zamierzam chodzić ze swoją Tosią na bale 😉
Są imprezy gdzie można zabrać dzieci. Fajnie,że razem się pobawiliście. Jednak tez czasami (jak się da) można dzieci zostawić w domu i ten czas poświęcić mężowi. Oczywiście uważam,że zawsze wybór należy do rodziców. Pamiętam sytuacje gdzie rodzice mnie i brata zabierali na imprezy. Jednak w karnawale na bale chodzili sami. Wtedy rodzice mieli tą przysłowiową chwilę tylko dla siebie 🙂