Dziecko zupełnie dezorganizują życie bezdzietnych dotąd osób. Zmienia się wiele w ich życiu i nie sposób tutaj wszystkich tych zmian wymienić. I tak na prawdę ciężko sobie je nawet wyobrazić, bo nawet jak wiemy lub domyślamy się jakie to górki będą przed nami, to potem i tak okazuje się, że w przypadku naszego dziecka jest inaczej.
Rodziców z dziećmi spotykamy każdego dnia. Najczęściej są to mamy, choć coraz więcej się zmienia w tym temacie 🙂 Coraz więcej można zobaczyć tatusiów spacerujących z wózkami, bądź bawiących się z dziećmi na placu zabaw. Pamiętam jak Tosieńka była jeszcze malutka. Byłam z nią w piaskownicy. To była niedziela około godziny dwunastej. Byłam tam jedyną mamusią. Pozostałe pewnie przygotowywały niedzielny obiad, a tatusiowie w tym czasie szaleli z dziećmi na podwórku. Ale, ja w zasadzie tym razem nie o tym. Wracając do tego, że często spotykamy rodziców z dziećmi. Spotykałam ich też oczywiście jak jeszcze nie miałam dzieci, ba nawet o nich nie myślałam. Choć wtedy to jednak widywałam częściej mamy. Chcąc nie chcąc obserwowałam je np. jadąc autobusem, w sklepie, na placu zabaw albo na spacerze. A właściwie nie tyle je, co ich relacje z dziećmi. I najczęściej były to miłe obserwacje 🙂 Podziwiałam te mamy za swego rodzaju odwagę i umiejętność odnalezienia się w różnych trudnych czy też dziwnych sytuacjach, w których stawiało je ich dziecko. Pamiętam jak jechałam autobusem. Obok mnie siedziała mama z około trzyletnią córeczką na kolanach. I ta córeczka zadawała mnóstwo przeróżnych pytań. Mama cierpliwie odpowiadała na wszystkie, nawet te najbardziej dziwne, nie przejmując się tym, że słyszą ją pasażerowie autobusu, i może oceniają jej odpowiedzi. Wiem bzdetny powód, ale w tamtym momencie pomyślałam sobie, że ja bym tak nie potrafiła, że mówiłabym do dziecka po cichu i je też bym do tego zachęcała.
Od tego momentu wiele się zmieniło. Zatraciłam ten wstyd przed oceną przez innych. Ja się zmieniłam, a w zasadzie to zmieniły mnie moje dzieci 🙂 Teraz one są moim centrum świata i nie przejmuję się tym co inni sobie o mnie pomyślą oglądając moje relacje z dziećmi. Dlatego np:
1/ Jak jesteśmy na spacerze, na placu zabaw czy jakimś innym miejscu to jak tylko Antoninka ma ochotę to śpiewamy, recytujemy wierszyki, liczymy, mówimy po „angielsku” i robimy wiele innych tego typu rzeczy. I czasami tak jest, że to tylko Tosia jest zaangażowana w „publiczne występy”, ale bywa, że ja jej w tym aktywnie towarzyszę.
2/ Odpowiadam na wszelkie pytania niezależnie od tego gdzie się znajdujemy czy w domu czy w miejscu publicznym. Wiadomo, odpowiadam według własnej wiedzy. Nie wiszę na wszechwiedzącym google. A jak już na kolejne „Dlaczego?” nie znam odpowiedzi, to po prostu mówię „Nie wiem”. A potem słyszę „A dlaczego nie wiesz?”. I jest kontynuacja tematu. I choć czasami jestem już zmęczona odpowiadaniem, to cieszy mnie to , że zadaje mnóstwo pytań, bo w ten sposób się rozwija. A ja cóż muszę mieć siły żeby na nie odpowiadać 😉
3/ Nie biegam za każdym razem przebierać dzieci jak tylko się pobrudzą. A własnie zaczął się sezon na lody 🙂 I wiadomo jak to się kończy. Idziemy na lody, a potem do piaskownicy 🙂 Wycieramy buźki i ręce, a reszta jest jak jest. W końcu brudne dzieci, to szczęśliwe dzieci 🙂 Jak ktoś będzie chciał, to i tak znajdzie powód żeby za plecami skrytykować. Jak brudne, to że mama nie dba, a jak czyste, to mama pedantka …
4/ Cóż zdarzało nam się dłubanie w nosie. Oby tylko …. Nie będę wchodzić w szczegóły. Nie udaję, że nie widziałam, że nic się nie stało. Po prostu rozmawiamy na ten temat. W domu, na podwórku, wszędzie. Znacie dziecko, które tego nie robiło?
5/ Nie ukrywam, że bywa i tak, że moje słoneczka mają gorszy dzień, albo są niezadowolone z mojej decyzji np. z powrotu do domu z placu zabaw, i wtedy pokazują na co je stać 😉 Nie jest to łatwa sytuacja, ani dla mnie, ani dla moich dzieciaczków. Radzę sobie różnymi sposobami w takich sytuacjach i z różnym efektem. Tosi już łatwiej jest coś wytłumaczyć 🙂 Nieco gorzej jest ze Stasiem.
Faktem jest, że ile rodziców tyle reakcji. Jesteśmy rożni i nasze dzieci są rożne. Poza tym rożne powody wpływają na nasze reakcje w danym momencie. Najważniejsze to nie oceniać tylko starać się wyciągnąć coś dla siebie z obserwowanej sytuacji, relacji. Czy to zachowania, których chcemy unikać, czy też takie które przyjemnie oglądać, i które chętnie wprowadzimy w nasze relacje z dziećmi. Jedno jest pewne każdy kochający rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej 🙂
Nie wspomniałam pewnie jeszcze o wielu zachowaniach czy sytuacjach. Może Wy dodacie coś do tej listy?
Ja mam tak, że gry jestem z synkiem na sali zabaw, w parku czy na placu, to bawię się z nim, wygłupiam, ganiam. Wiele matek patrzy na mnie jak dziecinną, może nie poważną, ale ja uwielbiam taka być dla swojego synka. Jeśli on jest szczęśliwy i ma z tego tyle radości. Ja obserwowałam wiele mam. Od niektórych czerpałam przykład i zapisywałam sobie w głowie, gdyby zdarzyła mi się podobna sytuacja. Widziałam też wiele takich, o uwagę których dzieci wręcz błagały i to było smutne. Wolały poplotkować lub pobawić się telefonem niż np. pobawić się z dzieciaczkiem w piłeczkach.Mój synek to mały uparciuch. Wiele razy mnie zaskakuje. Gdy byłam w ciąży miałam inną wizję macierzyństwa niż w rzeczywistości. Jednak cieszę się tym, mimo nieraz trudnych dni i dalej nieprzespanych nocy 🙂