Wiele z nas będąc jeszcze w ciąży zastanawia się jak będzie funkcjonować rodzina po powrocie do pracy. Im bliżej końca urlopu macierzyńskiego tym częściej temat powraca. I wiadomo wszystko zależy od tego jaka to praca, w jakich godzinach, czy tylko w tygodniu czy też w weekendy, a także, nie da się ukryć, ile zarabiamy. Rola głównie tatusia, ale też i dziadków, też nie jest tutaj bez znaczenia, bo może oni będą w stanie pomóc i odciążyć mamę od nadmiaru obowiązków. Choć w zasadzie to najważniejsze jest nasze podejście do tematu, bo może akurat będzie Wam pasowało wymknąć się do pracy i odpocząć trochę od dziecka. Często też w tym okresie pojawia się pytanie „A może otworzyć coś swojego?„, bo to pojawienie się dziecka często nas inspiruje do działania i często własna działalność jest związana właśnie z tematyką dziecięcą.
Jak byłam w ciąży z Tosią pracowałam na pełny etat. Pracowałam do końca ósmego miesiąca ciąży. W dziewiątym miesiącu poszłam na urlop wypoczynkowy. Trochę się go nazbierało, bo miałam jeszcze zaległy. Potem niestety tylko pół roku macierzyńskiego i znów trochę urlopu. To był czas kiedy mogłam nacieszyć się Tosieńką. Wychodzić z nią na spacery, patrzeć jak się rozwija, śmieje się, płacze. Jednak ten czas bardzo szybko minął. Tosia poszła do żłobka jak miała siedem miesięcy, a ja wróciłam na swój etat od 10:00 do 18:00. Tak mało się widywałyśmy. Dawid rano odprowadzał ją na 8:00 do żłobka i widziałyśmy się dopiero wieczorem. Kolacja, kąpiel, przytulanie, spanie. I tak dzień w dzień. Lepiej było w soboty i niedziele. Przez ten czas nie byłam u Tosi na żadnych przedstawieniach w żłobku. Nie mogłam wziąć nawet urlopu jak była chora, nie mówiąc o chorobowym.
Długo tak wytrzymaliśmy, ale jak się okazało, że znów jestem w ciąży wiedziałam, że muszę coś zmienić w moim życiu. Jak byłam w czwartym miesiącu zwolniłam się z pracy. Było o tyle łatwiej, że nie zakładałam firmy od zera, bo funkcjonowała ona już od kilku lat. Jakoś udawało się łączyć pracę, dziecko i firmę. Choć o jakimś rozwoju nie było mowy. Rozwój miał dopiero nastąpić 🙂 Nowa strona internetowa, pozycjonowanie, doskonalenie warsztatu. Pracowałam do samego końca ciąży. Nawet jak już zaczęły się bóle i wody odchodziły zasiadłam do pracy, żeby dokończyć zlecenie. A co na mnie czekało po powrocie ze szpitala? Roczne macierzyńskie 🙂 które trwało dwa tygodnie, bo po takim okresie wróciłam do pracy, a Stasiu razem ze mną. Staś miał o tyle gorzej od Tosieńki, że w trakcie pierwszego macierzyńskiego byłam tylko dla Antoninki, a jednak Stasiowi dużo mniej czasu poświęcałam. Mniej chodziliśmy na spacery, mniej się bawiliśmy przynajmniej w tych pierwszych miesiącach kiedy mogłam pracować z nim nosząc go w chuście. Jednak później jak Staś poszedł do żłobka już miał lepiej niż Antoninka. To ja go najczęściej do żłobka zawoziłam i odbierałam. Jak był chory, to ja z nim zostawałam w domu i spędzaliśmy razem czas, bo na to mi pozwalała moja praca, bo mogłam i nadal mogę w dużej mierze pracować też jak dzieci pójdą spać.
I tak jakoś dajemy radę już przeszło dwa lata. Pod względem finansowym nie jest gorzej niż na etacie, ale nie jest też dużo lepiej. Trudno to jednoznacznie określić, bo wiadomo jak jest na działalności raz jest więcej, a raz mniej, a lokal trzeba opłacić i ZUS i US też trzeba opłacić, bo my wszystko na legalu 🙂
Nie żałuję tej decyzji 🙂 wręcz przeciwnie uważam, że to była jedna z najlepszych decyzji jakie w życiu podjęłam. Nic nie jest bardziej warte niż czas spędzony z Antoninką i Stasiem.
Mój urlop tacierzyński dobiega końca (mam jeszcze trzy miesiące) i nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić po tym urlopie. Moja nanofiremka mocno zaniedbana przez pracę na etacie i rozruszanie jej nie jest łatwe i takie oczywiste. W firmie, której pracowałem nie bardzo jest dla mnie miejsce i nie koniecznie chcę tam wracać… Ale urlop był najlepszą decyzją w moim życiu zawodowym. Co będzie później to się okaże.
Życzę powodzenia 🙂 Jedno jest pewne zdobyłeś przez ten czas najwspanialszą umiejętność – bycie tatą.
Praca na etacie jest o tyle łatwiejsza, że wykonujemy swoją pracę i wracamy do domu. Na działalności praca jest z nami nie raz przez cały dzień i jeszcze w nocy. Trudniej o płatny urlop czy zwolnienie chorobowe.
Ale za to elastyczne godziny pracy pozwalają oddać dzieciom tyle czasu, ile potrzebują.
Wszystko ma swoje plusy i minusy, mnie już niedługo też czeka podjęcie decyzji: co dalej? Mam te same rozterki, a czas tak szybko leci. I tak samo jak Ty, zastanawiam się nad „czymś swoim”. Nie wiem jaką podejmę decyzję, czas pokaże – na razie staram się cieszyć każdym dniem, który mogę spędzić przy Zosi 🙂 Pozdrawiam ciepło!
Myślę, że wszystko ma swoje dobre i złe strony. Często kobiety nie mają możliwości samodzielnego podjęcia decyzji, po prostu życie podejmuje decyzje za nie.
Ja mam to szczęście, że mogłam i z pierwszym, i teraz z drugim dzieckiem być w domu. Do pracy nie chciałam wracać, bo chciałam być jak najdłużej z dziećmi i skorzystałam z wychowawczego, a jeśli chodzi o swoją działalność, to chyba trochę się bałam 🙂