Zapewne większość rodziców zgodzi się ze słowami z tytułu tego tekstu, bo przecież rodzicem jest się od momentu poczęcia dziecka przez cały czas. Nie na okres dwudziestu czy też dwudziestu pięciu lat, albo do ukończenia sześćdziesięciu czy też sześćdziesięciu pięciu lat. Nie jest to praca na umowę zlecenie czy na pół etatu, albo nawet na cały etat, to jest praca 24 godziny na dobę. Poza tym nie ma tu miejsca na urlop, ba nawet chorobowego nie można wziąć. Nie można tego rzucić, bo nam nie odpowiada i zmienić na coś innego, lepszego. Rodzicem się jest i już.
I co gorsza nie otrzymuje się za to żadnego wynagrodzenia. Przepraszam, jednak jest obecnie dzięki programowi 500+. I to pięćset złotych na każde dziecko aż przez osiemnaście lat. Ale jakby nie patrzeć jest to i tak najgorsze wynagrodzenie z jakim się spotkałam, a miałam już do czynienia z kiepskimi pensjami. Jednak pamiętajcie im więcej dzieci tym więcej kasy. Przy kilku dzieciaczkach można już nieźle „zarobić” 😉
Mogłoby się wydawać, że przynajmniej nie mamy szefa nad sobą, nikt nas nie ocenia, nie krytykuje. Pełen luzik 🙂 Nic bardziej mylnego, bo jesteśmy oceniani niemalże na każdym kroku. A to przez rodziców, a to przez sąsiadkę, a może panią w restauracji czy na placu zabaw. Niektóre osoby chętnie nam wskażą jakie błędy popełniamy, jakie mogą być tego konsekwencje, i jak je naprawić. Inne podzielą się taką informacją z kimś innym a nie z nami, ale nie martwmy się też może to do nas dotrzeć.
Niedojrz, że umowa na czas nieokreślony, kiepskie wynagrodzenie i ocena innych to jeszcze trzeba wziąć pod uwagę, że jest to praca baaardzo odpowiedzialna. Bierzemy odpowiedzialność za czyjeś życie i to nie tylko w kwestii poczucia bezpieczeństwa, zdrowia, zapewnienia dachu nad głowa i wyżywienia. Musimy pamiętać, że kształtujemy czyjąś przyszłość, a dokładniej rzecz ujmując kształtujemy przyszłość naszego dziecka. Każdemu rodzicowi zależny aby ta przyszłość była jak najlepsza, żeby była nawet lepsza niż nasza własna. A to jest ciężka praca. Żeby osiągnąć jak najlepszy wynik uczymy się na własnych błędach, czytamy poradniki na temat wychowania czy też słuchamy rad mądrzejszych i bardziej doświadczonych osób.
I czasami cierpimy przy tym strasznie jak np. widzimy jak do oczu naszej pociechy napływają łzy i patrzy na nas błagalnym wzrokiem niczym Kot w butach na Shreka, czy też Masza na niedźwiedzia, bo nie chcemy jej na coś pozwolić. I patrzymy na to i trzymamy się twardo, bo wiemy, że dla jej dobra musimy być konsekwentni. Albo cierpimy z naszym dzieckiem bo było szczepione i płacze, albo przewróciło się i płacze, albo płacze bo wielka miłość okazała się porażką. I zawsze będzie jakiś powód, a nam będzie rozrywać serce, ale będziemy blisko dzieci.
Będziemy blisko dzieci bo je kochamy, bo te wszystkie wcześniejsze rzeczy są niczym w porównaniu z ogromną miłością jaką potrafią obdarzyć rodziców, bo to uśmiech na ich twarzach powoduje, że śmieje się nasze serce, jesteśmy szczęśliwi i chce nam się żyć. I cieszymy się z pierwszego ząbka i pierwszego kroku. Wzruszamy się jak usłyszymy pierwsze „mama”, „tata”. Podziwiamy rysunki, śpiew, taniec. Jesteśmy dumni z ocen, bo wiemy, że dało z siebie wszystko. Przeżywamy jak idzie na pierwsza randkę, a potem płaczemy ze wzruszenia na ślubie. W końcu z dumą patrzymy na wnuki.
Też tak to czujecie?
Bycie rodzicem to etat 24/7. To najbardziej odpowiedzialne, wymagające i stresujące zajęcia świata. Ale płaca jest ekstra- uśmiechy, przytulaski, miłe słowa i to najważniejsze- olbrzymia duma, kiedy widzimy jak nasz trud i ciężka praca przynoszą efekty oraz pokłady nieograniczonej miłości 🙂
Zgadzam się z Tobą w stu procentach! Wszystko co tutaj opisałaś po prostu jest najlepszym i najprawdziwszym opisem rodzicielstwa!
Chyba zawsze lubiłam wyzwania, może dlatego tak spodobało mi się macierzyństwo…? Sama nie wiem. Wiem, że to rola trudna, ale przepięknista!