Wyprawa do Lipna, koło Niemodlina, była spontaniczna. Zostaliśmy zaproszeni na niedzielny wypad. Grupa była liczna, bo z nami było 15 osób. Tosia i Staś byli najmniejszymi uczestnikami wycieczki, i jednocześnie jedynymi dziećmi. Zastanawiałam się jak to będzie. Czy nasze dzieciaczki nie będą nazbyt uciążliwym towarzystwem? Czy nie będziemy za bardzo spowalniać tempa?
Dlaczego Lipno?
Dlaczego Lipno? Ponieważ jest tam ogród dendrologiczny czyli miejsce, w którym kolekcjonuje się drzewa i krzewy. Park ten został założony już w 1783 roku przez ówczesnego właściciela dóbr niemodlińskich. Jest unikatem na skalę europejską i najstarszym tego typu parkiem w Polsce. Całość zajmuje powierzchnię 4,18ha. Jest więc gdzie pospacerować nie wpadając na siebie, nawet w tak licznej grupie. Są tutaj dokładnie opisane piękne okazy drzew i krzewów. Ci, którzy lubią czytać mogą dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Największe zainteresowanie wzbudził wśród nas grujecznik japoński. Z wyglądu zwykłe drzewo. Liście w kształcie serduszka. Jesienią zabarwione na żółto, różowo albo brązowo. Co takiego interesującego jest więc w tym drzewie? Zapach. Pachnie ono słodko, ciasteczkami korzennymi, wafelkami i watą cukrową. Niektórym zapach kojarzy się ze świeżo upieczonym ciastem drożdżowym. Najbardziej czuć ten zapach właśnie jesienią jak liście zmieniają kolor. Warto też zobaczyć dwustuletni żywotnik olbrzymi, wielki jałowiec wirginijski, różaneczniki, a także dwustuletni tulipanowiec. Tyle na temat tego co możecie przeczytać wszędzie 😉
Do ogrodu dendrologicznego warto przyjechać również wiosną, kiedy kwitną azalie i wielobarwne rododendrony. Widok jest bajeczny.
Spacer na świeżym powietrzu
Nie ma nic przyjemniejszego od spaceru na świeżym powietrzu w piękny jesienny dzień. Dzieci szalały. Dosłownie.
Stasiu właśnie tego dnia wyszedł z wózka, i nie chciał już do niego wrócić. Zupełnie nie byłam do tego przygotowana. Stawiał już w prawdzie w domu pierwsze kroczki, ale jeszcze nie chodził wcześniej po podwórku. Nie kupiłam mu jeszcze nawet bucików do chodzenia . Miał na nóżkach tylko takie butki, żeby mu było ciepło w stópki. Jemu to nie przeszkadzało. Dookoła było tyle ciekawych rzeczy, które trzeba było dotknąć i najchętniej jeszcze wziąć do buzi.
Natomiast Tosia biegała i skakała po wszystkim, po czym się tylko dało. Oglądała drzewa, krzaczki, żuczki. Zbierała liście, żołędzie i patyczki. Pobierała także u wujka lekcje nauki gry na czapeczce od żołędzia. Nie było to łatwe. Nawet tatusiowi nie wychodziło. Nie mówiąc już o mamusi.
Czas na małe co nieco
Po spacerze byliśmy zmęczeni i głodni. Tuż przy samym ogrodzie jest postawiona duża wiata ze stołami i ławami. Można tam usiąść, odpocząć i zjeść coś pysznego. Warto dlatego wziąć własny prowiant.
Kiedy ostatnio jedliście kanapki i piliście herbatę bądź kawę z termosu?
Relacja Antoninki: Mamusiu chcę na ręce! Wyszalało się to moje dziecko 😉
Lipno – park leśny i ogród dendrologiczny
Lipno koło Niemodlina.
Koszt: bezpłatne
49-100, Polska