Jako dziecko nie lubiłam moich kręconych włosów. Marzyłam o długich, prostych jak tafla lustra włosach. Z racji tego, że nie było wtedy na rynku dostępnych żadnych sprzętów ani preparatów, które mogłyby mi pomóc w uzyskaniu moich wymarzonych włosów musiałam radzić sobie domowymi sposobami. Jednym z nich było nakładanie na mokre włosy czapki. Nie była to skuteczna metoda. Owszem uzyskiwałam włosy bez loków ale strasznie napuszone, a nie wygładzone. Wyglądało to o wiele gorzej niż to czym natura mnie obdarzyła. Dlatego na długie lata zaniechałam eksperymentów w tej dziedzinie godząc się z faktem, że już nigdy nie będę posiadaczką pięknych, prostych włosów.
Cud technika
Z czasem jednak zaczęły się pojawiać pierwsze sprzęty, które prostowały włosy, a z nimi małe światełko w tunelu. Z roku na rok prostownice były coraz lepsze, a że jednak ich użycie pogarszało kondycję włosa, to pojawiły się również na rynku preparaty chroniące włosy przed wysoką temperaturą. A także takie, które dodatkowo je wygładzały. Na dzień dzisiejszy jest tego tak ogromny wybór, że można się w tym pogubić.
Ja oczywiście stałam się szczęśliwą posiadaczką prostownicy. I niejeden preparat, który miał mi pomóc w realizacji marzeń o prostych włosach stał na łazienkowej półce.
Jednak biorąc pod uwagę, że moje włosy są kręcone, i z racji tego dość suche i podatne na urazy, to mimo używania cudownych maseczek i preparatów ochronnych, prostowanie moim włosom nie wyszło na dobre. W zasadzie jak je prostowałam to nie wyglądały dobrze i jak zostawiałam je naturalne, to też już przestały dobrze wyglądać. Były przesuszone i napuszone.
Przestawałam na jakiś czas prostować, potem znów wracałam do prostowania. Cały czas stosowałam cud preparaty.
Zastanawiałam się nawet nad keratynowym prostowaniem włosów. Odpuściła sobie to jednak, ponieważ nie lubię siebie w takich całkiem ulizanych włosach. A i po rozmowach z fryzjerkami dowiedziałam się, ze nie dla każdych włosów ten zabieg się nadaje.
Lubię zmiany
Podobają mi się takie zmiany, raz proste raz kręcone. Jednak lubię długie włosy, a prostowanie powodowało, że końce mi się rozdwajały albo kruszył. Musiałam więc co jakiś czas je podcinać. Robiłam to niechętnie, bo włosy tak wolno mi rosną.
OMO, co to takiego?
Prawie dwa lata temu znajoma poleciła mi metodę OMO w myciu i pielęgnacji włosów. Podchodziłam do tego dość sceptycznie, ale zaczęłam czytać na ten temat. Pokupowałam sobie specjalne preparaty, sprawdziłam jaki mam rodzaj włosa jeśli chodzi o skręt i porowatość. W ten sposób zaczęłam stosować się do zasad OMO.
OMO dotyczy mycia włosów i jest to skrót od ODŻYWKA, MYCIE, ODŻYWKA.
Ja dotychczas, pewnie tak jak większość kobiet, myłam włosy jakimś szamponem i potem nakładałam odżywkę. Nigdy, z braku czasu, nie trzymałam jej długo. Jednak zawsze lepiej krótko niż wcale.
OMO polega na tym, że najpierw myjemy włosy odżywką nie nakładamy jej na skalp czyli na skórę głowy. Nie pieni się ona oczywiście, a do tego efektu jesteśmy przyzwyczajone. Jednak nie martwcie się odzywka także usunie zanieczyszczenia z włosów.
Krok drugi to mycie włosów szamponem bez SLS. Nie spłukujemy odżywki, którą mamy na włosach i myjemy samą skórę głowy szamponem. Po umyciu wszystko spłukujemy.
Dlaczego szmpon bez SLS? SLS (Sodium Lauryl Sulfate) – laurylosiarczan sodu – silnie myjący, pianotwórczy detergent. Może powodować wysuszenie skóry, podrażniać, uczulać. Może także prowadzić do powstawania rumienia, świądu skóry, a także do atopowego zapalenia skóry. Piana to tylko dodatek, ona nie jest odpowiedzialna za mycie. To coś co lubimy i do czego się przyzwyczailiśmy.
Krok trzeci, nakładamy odżywkę na całe włosy. Idealnie byłoby trzymać tę odżywkę 30 minut, najlepiej pod folią i ręcznikiem. Nie ukrywam, ta wersja zdarza mi się rzadko. Najczęściej trzymam odżywkę około 5 min.
Po umyciu możesz użyć preparatów do stylizacji włosów. Ja nakładam takie do włosów kręconych.
Zmiany na lepsze
Jak zaczęłam stosować OMO, to używałam specjalnych odżywek, w internecie znajdziecie mnóstwo różnych propozycji, i zaprzestałam prostowania włosów. Przez rok może zdarzyło mi się trzy razy je wyprostować.
Na dzień dzisiejszy w metodzie OMO stosuję odżywki takie jakie mam akurat w domu. Od czasu do czasu robię też olejowanie włosów. Kondycja moich włosów niesamowicie się poprawiła. Końce są nadal nieco przesuszone, ale się nie rozdwajają. Zdecydowanie są w dużo lepszej kondycji.
Teraz wybieram się do fryzjera żeby je trochę podciąć i dalej będę pielęgnować.
OMO nie tylko dla kręciołków
Z metodą OMO spotkasz się najczęściej w kontekście włosów kręconych, ale bez obawy jeśli masz proste włosy również możesz ją stosować. Możesz zacząć od tego szamponu i odżywki, które masz w domu. Nie zabiera to dużo więcej czasu, a efekty są zadziwiające. Tylko bądź cierpliwa, zmiany nie przychodzą z dnia na dzień.
Twoje włosy Ci za to podziękują. Ja swoje polubiłam i czuję się z nimi bardzo dobrze. Już nie chcę mieć prostych.
Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ.
Polub moją stronę na Facebooku www.facebook.com/coolpaki
Zajrzyj na mój Instagram www.instagram.com/coolpaki.p