Może trudno w to uwierzyć, ale moje dzieciaczki po raz pierwszy były na sankach. W przypadku Stasia to może nie jest dziwne w końcu ma dopiero roczek, ale Tosia prawie cztery lata. Dotychczas tak się składało, że jak zimą spadł śnieg, to Tosienka akurat chorowała 🙁 I tak kilka razy. Biedulka oglądała śnieg przez okno. Do tego czasu nawet sanek nie kupiliśmy. Ale za to dzisiaj wyszaleliśmy się na całego 🙂
W każdym mieście są pewnie miejsca gdzie można pozjeżdżać na sankach. U nas w Opolu też, i to nie jedno. My wybraliśmy się dzisiaj na góreczki blisko naszego domu. Stasiu był zadziwiony. Nie do końca wiedział co się dzieje, ale jak już poczuł „wiatr we włosach”, to i uśmiech się pojawił 🙂 A Antoninka szalała na całego 🙂 Nie przeszkadzało jej to, że śniegu jest bardzo mało. Im bardziej się wytarzała w tym ziemistym śniegu, tym lepsza była zabawa 😀
A oto kilka zdjęć z naszego zimowego szaleństwa 🙂
Relacja Antoninki: To łatwizna (jazda na sankach). NIE CHCĘ IŚĆ DO DOMU !!!
Opole, Polska
Ale fajne saneczki macie . A dzieciaczki slodkie te usmieszki. Z sniegiem to i moja corka Natalka ma podobnie ujrzala go i pobawila dopiero na 3latka .
Saneczki się sprawdzają 🙂 Jak to dobrze „usłyszeć”, że Tosia nie jest jedyna 🙂 W grupie raźniej 😉 Pozdrowienia dla Natalki i mamy 🙂