piątek, 19 kwietnia, 2024

Jak mnie się udało, to Tobie też się uda

Kto ma co najmniej dwójkę dzieci wie, że każde dziecko jest inne. Nie lepsze, nie gorsze, ale inne. Każde dziecko kochamy najmocniej jak potrafimy kochać.  I kochamy je właśnie za tę inność, za te drobne albo duże różnice. Te różnice są dostrzegalne w zasadzie już od pierwszych dni życia dziecka, przynajmniej u moich dzieci były widoczne. Tosieńka częściej i głośniej płakała, ale za to spokojnie przesypiała popołudniowe drzemki. Natomiast Stasieniek był spokojniejszy, cichszy, ale po położeniu do łóżeczka budził się po pięciu minutach. Skończyło się na zakupie chusty do noszenia. W chuście spokojnie przesypiał i dwie godziny. Tosieńka po kilku dniach wypłakała smoczka, po którego biegłam w nocy do apteki. I oddała go po przeszło dwóch latach. Nauczeni takim doświadczeniem Stasieńkowi zawczasu kupiliśmy więc smoczka. Niepotrzebnie okazało się, bo Staś  go nie chciał i  wypluwał.

Mogłabym pisać jeszcze dużo o tych różnicach. Lubię wspominać te czasy. Chyba warto je spisać, żeby nie zapomnieć. Oczywiście poza różnicami są i podobieństwa. Obydwoje po dwutygodniowych próbach spania w łóżeczku w końcu wylądowali w naszym łóżku. Obydwoje też od porodu byli karmieni wyłącznie piersią. I tutaj w końcu docieramy do istoty tekstu. Ponieważ obiecałam Wam i to już dość dawno temu w artykule  „Jak odstawić dziecko od karmienia piersią”, że opiszę jak to przebiegało u nas.

Tutaj są zauważalne różnice między Tosieńką a Stasiem. Jestem zwolenniczką długiego karmienia piersią. Antoninkę karmiłam 17 miesięcy. Chcieliśmy się starać o Stasia 😉 więc podjęłam tę trudną decyzję, która w praktyce okazała się bardzo łatwa. Według rad najpierw zrezygnowałam z dziennego karmienia. Zakupiłam mleko modyfikowane, pilnowałam, żeby była najedzona, odwracałam jej uwagę zabawkami jak stawała się za bardzo zainteresowana moimi piersiami. Obawiałam się jak będzie w nocy i niesłusznie. Tosieńka trzeciej nocy w ogóle nie obudziła się na karmienie. I tak już zostało.

Świadoma tego jak ważne jest karmienie piersią, Stasia karmiłam nieco dłużej, bo 22 miesiące. Do odstawienia z jednej strony podeszłam z wielkim optymizmem mając w pamięci jak łatwo poszło z Antoninką, a z drugiej z ogromnymi obawami. Pamiętałam jak podejmowałam próby zostawienia Stasieńka u dziadków odciągałam pokarm, żeby mój kochany synuś nie był godny, ale niestety reakcja Stasia na picie z butelki była podobna jak na smoczek. I w ten sposób Staś wszędzie mi towarzyszył. Gdzie byłam ja i cycuszek, tam był i Stasieniek. Nie ważne czy to był sklep, fryzjer czy praca (na szczęście sama jestem sobie szefem).

Bardzo bałam się nocy, dlatego że Staś budził się nadal po trzy razy na karmienie i wiedziałam, że muszę mu zastąpić mleko naturalne mlekiem modyfikowanym, ale mieliśmy problem z piciem z butelki.

Dlatego podeszłam do tematu bardzo skrupulatnie i zaczęłam od przygotowań. Punkt pierwszy, zakup butelki.  Pozwoliłam Stasiowi wybrać taką, która mu się podoba, aby przełamać jego niechęć. Punkt drugi wybór mleka modyfikowanego. To zajęło mi nieco więcej czasu, bo musiałam trochę poszukać w internecie i poczytać na ten temat. Początkowo chciałam karmić Stasia mlekiem modyfikowanym w dzień i w nocy. W dzień prawdę mówiąc tylko po to,  żeby oswoić go z butelką. Docelowo butelka miała zostać na noc.

Przygotowania przygotowaniami, a Wy pewnie jesteście ciekawe jak to wyglądało w praktyce. Dzień przebiegał nam w miarę spokojnie. Chodziłam poubierana po szyję, żeby tylko za bardzo nie eksponować części ciała, które mogły przywołać Stasiowi myśl o mleczku z cycuszka. Dbałam o to, żeby nie był głodny, dużo go przytulałam, a jak próbował jednak skorzystać z dotychczasowej formy picia mleczka odwracałam jego uwagę np. zabawkami. W między czasie oswajaliśmy się z butelką. Tydzień, drugi i nic. Nie chciał. Przez ten czas w nocy nadal karmiłam go piersią, ale zasypiał bez cycuszka. Z zasypianiem było ciężko. Nosiłam go na rękach, woziłam w wózku. Robiłam wszystko co chciał, żeby tylko poczuł się lepiej. Taka sytuacja trwałam miesiąc.

Jak widziałam, że w dzień już nam się udało, pozostało stawić czoła nockom. Było o tyle trudno, że Staś po miesiącu oswajania z butelką jednak jej nie polubił. Nie pomogła nawet Tosieńka, która pokazywała Stasiowi jak to się robi wypijając od razu całą zawartość butelki. Mleko owszem smakowało zarówno w stanie stałym jak i ciekłym, ale nie w butelce i tu był problem.

Pomyślałam sobie, że może w nocy zacznę od karmienia piersią i potem delikatnie zamienię ją na butelkę. Może się uda. Niestety nie udało się. Staś zaczynał płakać i obrażony odwracał się do mnie plecami. Brałam go wtedy na ręce i nosiła aż zasnął. I tak po trzy razy każdej nocy. Po tygodniu byłam wykończona, Staś podobnie. Zaczęłam żałować, że go odstawiam, ale wiedziałam, że nie mogę się teraz cofać, wiedziałam, że w ten sposób zrobię mu jeszcze większa krzywdę.

Zacisnęłam zęby i walczyliśmy dalej. Dla mnie było to ogromne przeżycie patrzeć jak mój Stasieniek się męczy, ale wytrwałam. Wytrwałam miesiąc. Po tym czasie Staś zaczął zasypiać w łóżeczku przytulony do mnie i już nie budził się w nocy na karmienie. Butelki nie polubił.

Przez ten cały czas obserwowałam go w dzień. Patrzyłam jak się bawi, czy się śmieje, czy jest pogodny jak zawsze. Na szczęście nie zauważyłam nic niepokojącego.

Ja fizycznie też dobrze to zniosłam. Obserwowałam w tym czasie swoje piersi. Sprawdzałam czy nie gromadzi się w nich za dużo pokarmu. Był taki moment, że myślałam, że jeszcze trochę i pękną, ale nie zdecydowała się na odciąganie pokarmu. Stwierdziłam, że poczekam jeszcze dwa dni, bo nie chciałam wspomagać laktacji, i zobaczę co się będzie działo. I to była dobra decyzja, po dwóch dniach wszystko zaczęło wracać do normy.

I tak właśnie to wyglądało u mnie. Jeśli wyciągniesz z tego tekstu coś dla siebie, ciesze się.

Czy jeszcze raz podjęłabym decyzję o końcu karmienia piersią w tym momencie? Nie. Za bardzo to przeżyłam, dlatego droga mamo przemyśl tę decyzję sto razy zanim zaczniesz działać.

Jeśli masz jakieś rady odnośnie odstawienia dziecka od piersi zostaw komentarz niech inne mamy skorzystają 🙂

6 KOMENTARZE

  1. Mam trójkę dzieci. Pierwszą córeczkę karmiłam 7 miesięcy, nie wiem czy krótko czy długo, ale po prostu nie chciałam już karmić. Odstawienie od piersi poszło bez komplikacji, aczkolwiek miałam wątpliwości czy dobrze zrobiłam. Drugą córkę karmiłam rok. Byłam wykończona już tym karmieniem, ponieważ karmiłam na żądanie, nocą potrafiła budzić się na karmienie co dwie godziny. W dodatku miała alergię na białko mleka krowiego, więc moja dieta była bardzo ograniczona. Pragnęłam już zjeść płatki owsiane na mleku!!! Odstawienie nie było łatwe, ani dla mnie ani dla niej, ponieważ w ogóle nie chciała patrzeć na butelkę. W końcu się udało, także ze łzami jak u Ciebie, ale wiem, że to była dobra decyzja. Synka zaś, karmiłam tylko 5 miesięcy. Dlaczego? Ponieważ potrafił pić przez godzinę i co pół godziny. W sumie z córkami początki karmienia też tak wyglądały, ale teraz miałam jeszcze przy sobie dwie starsze córki, którym także musiałam poświęcić swój czas. Wahałam się bardzo czy podać mu mleko modyfikowane i także odbyło się to ze łzami, bo on także nie chciał butelki, ani smoczka, ani nic sztucznego tylko moje piersi. Płakał on, płakałam ja. Z jednej strony żal mi było tej bliskości, zaś z drugiej byłam już tym zmęczona-on też miał alergię i karmiłam na żądanie, nawet w nocy. Podawałam mu butelkę stopniowo, ponieważ nie potrafił jej zassać. Potem coraz częściej zamiast piersi podawałam butelkę, aż ją pokochał. I wtedy znowu mi było smutno, że mnie już nie chce. Teraz już wiem, że przy takiej decyzji trzeba być stanowczym. Najgorzej jest kiedy mama nie wie do końca co zrobić i czego tak właściwie chce.

  2. U nas poszło szybko bo dzieciaki głodne na okrągło były i się darły w niebogłosy ale to wybór matki. Nie uważam ze to grzech ani ze tylko pierś to jedyne rozwiązanie. Zalwzy od potrzeb i chęci.

  3. Nam nie dane było karmić się długo. Alergia pokarmowa syna oraz konieczność przyjmowania leków na czyszczenie się macicy sprawiło ze musiałam odstawić na chwilę syna. Odciagałam z płaczem mleko i wylewałam do zlewu, a syn dostawał butelkę. Miało być na chwilę, ale wrócić się nie udało. Moment, kiedy po 2,5 mcach karmienia, zanikł mi pokarm był straszny. Coś się skończyło zanim się na dobre zaczęło. Może nie miałam wystarczającej cierpliwości, może dalam się ponieść presji…

    • Nie ma co się obwiniać. Są różne sytuacje. W tej sytuacji zrobiłaś to co było najlepsze. Najważniejsze, że synek się dobrze rozwija i jest zdrowy.

  4. Zazdroszczę kobietom, którym karmienie przychodzi łatwo. Ja z moją córką od samego początku miałam problemy. Urodziła się z krótkim wędzidełkiem podjęzykowym, podcięte miała w 10 dobie życia, ale nigdy nie nauczyła się chwytać porządnie piersi. Zawsze po karmieniu musiałam mleko odciągać i podawać jej z butelki. To trwało pół roku. Potem jeszcze przez rok karmiłam ją mlekiem odciąganym. Łatwo nie było, ale dałam radę. Teraz spodziewam się drugiego dziecka i jestem bardzo ciekawa jak będzie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Koniecznie przeczytaj