Proces wychowania dzieci jest długotrwały i nie należy do najłatwiejszych. Im szybciej zaczniemy interesować się świadomym wychowaniem dzieci tym lepiej dla dziecka i dla nas. Jeśli będziemy to odkładać na później, bo mamy jeszcze czas, bo dziecko jest jeszcze małe i nie rozumie, tym trudniej będzie nam w późniejszym czasie. Jak to się mówi „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Czytaj, przyzwyczajenia i wiedza nabyta w młodości, a w zasadzie już we wczesnym dzieciństwie decydują o późniejszych zachowaniach i cechach człowieka. I nie myślmy „To nie mój problem jakie moje dziecko będzie jak będzie dorosłe”, bo większość zachowań naszego dziecka zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych doświadczymy na własnej skórze. Choć nie ukrywam, że mam nadzieję, iż większość rodziców jednak przejmuje się tym jakie ich dzieci będzie w przyszłości i jakie życie będzie prowadzić. Tym bardziej, że w dużej mierze to my rodzice jesteśmy odpowiedzialni za to jakie nasze dzieci są i będą. Nie, nie nauczyciel, babcia, koledzy. Pamiętajcie, to my RODZICE.
Z różnego rodzaju sytuacjami wychowawczymi zmagamy się każdego dnia. Jakiś czas temu pisałam o konsekwencji, która też w dużej mierze kształtuje nasze pociechy. Tym razem padło na kłamstwo. Czy chciałabyś żeby Twoje dziecko kłamało? Jestem pewna, że nie. Ja nie chcę żeby moje dzieci kłamały nawet w najmniejszych kwestiach. I rozgraniczam tu kłamstwo od dziecięcej fantazji, bujnej wyobraźni opartej na świecie fikcji z bajek. Uściślijmy, kłamstwo to świadome fałszywe przedstawianie faktów, by uzyskać określony cel.
To pozostaje odpowiedzieć na pytanie jak my uczymy dzieci kłamać? Dziwne pytanie, prawda? Przecież każdy normalny rodzic raczej skupia się na tym jak uczyć dzieci prawdomówności i nie kłamania.
I skoro to my w ogromnej mierze odpowiadamy za wychowanie dzieci, to musimy tez wziąć pod uwagę, że najlepszą metodą wychowawczą jest naśladowanie. I to naśladowanie nas, rodziców. Czy my mówimy prawdę czy raczej nasze dzieci są świadkami „niegroźnych” kłamstewek? Wydaje nam się, że nic nie znaczących, maleńkich, z powodu których nikt nie cierpi. Jednak dziecko nie jest w stanie odróżnić dużego kłamstwa od małego. Dla niego kłamstwo to kłamstwo, i nie rozumie dlaczego mama bądź tata powiedzieli babci, że ich nie ma w domu skoro są i oglądają telewizję. Jeszcze gorzej jak babcia o tym się dowie 😉 bo dziecko wszystko rejestruje. Pamiętaj więc im częściej dziecko będzie słyszeć jak kłamiesz tym bardziej będzie utwierdzać się w przekonani, że to nic złego, i że to akceptowalne zachowanie.
I o ile wiemy, że tak się dzieje i staramy się nie używać małych kłamstewek przynajmniej przy dziecku, to czy wiemy też, że nie powinniśmy stawiać dziecka w sytuacji, w której stwarzamy mu możliwość do skłamania. „Jak?” zapytasz. Przykładowo, dziecko miało umyć zęby wiesz, że tego nie zrobiło, nie pytaj go czy umyło zęby. Zapytaj dlaczego tego nie zrobiło albo powiedz „Chodź umyjemy jeszcze raz”. Jeśli zapytasz czy umyło zęby, dziecko odpowie „Tak”, będziesz zły, że Cię okłamuje. Poprosisz żeby chuchnęło, powiesz, że nie czujesz pasty. Co zrobi dziecko następnym razem jak nie będzie mu się chciało umyć zębów? Weźmie trochę pasty do buzi i wypluje. I w ten sposób będzie się doskonalić w kłamstwie.
Jeśli już przyłapiemy dziecko na kłamstwie, to należy mu dać do zrozumienia, że nie pochwalamy takiego zachowania i jest nam z tego powodu przykro. Wytłumacz co zrobiło źle i dlaczego Ci się to nie podoba. Ustal jakie kary będą przewidywane za kłamstwo. Jeśli przyzna się do czegoś, nie karzmy go od razu za to. Samo przyznanie się, a nie wikłanie się w kłamstwa jest dużą odwagą. Jeśli ukarzemy dziecko więcej się nie przyzna. Jeśli pochwalimy go za przyznanie następnym razem przyjdzie do nas i nie będzie ukrywało problemu. Wiadomo wszystko zależny od sytuacji i wagi przewinienie. Jak we wszystkim i tutaj trzeba zachować zdrowy rozsądek.
Chcesz mieć szczere i prawdomówne dziecko? Wszystko zależny od Ciebie 🙂
świetny tekst i wszystko w temacie! Dzieci biorą przykład z nas dorosłych i jeśli my posuwamy się do niewinnych kłamstewek, to nie dziwmy się, że dziecko też zacznie nas okłamywać. Przecież skoro mama i tata tak robią to chyba to normalne 🙂
Ciekawy tekst!
Świetne podsumowanie i bardzo ciakawy problem poruszasz w tym wpisie. Myślę, że każdy rodzic powienien dokładnie przemysleć swoje zachowanie i przykład jaki daje dziecu. Warto też rozmawiać z dzieckiem na ten temat i wyjśniać na poczatku dlaczego kłamstwo np boli i jakie są jego skutki.
Oj tak…. często dorośli „zapominają się”, że obok są dzieci, które widzą, słyszą, rozumieją więcej niż się nam wydaje. A naśladują koncertowo. Bądź takim człowiekiem, jakim chciałbyś, żeby było Twoje dziecko. Wtedy jest szansa, że nasiąknie pożądanymi cechami.
Bardzo fajny tekst…też się czasem łapie na niewinnych kłamstewkach, które oczywiście nie stają się niezauważalne dla moich dzieci
Nigdy nie okłamywałam swoich dzieci, ale zdarzało się, że dla ich dobra koloryzowałam, upiększałam i naginałam prawdę 😉 Małe dzieci nie zawsze rozumieją daną sytuację, a często dokładają też swoje kaprysy i oczekiwania nieadekwatne do zdarzenia, więc w ostatecznym rozrachunku uważam, że lepiej jest wytłumaczyć im dany aspekt w sposób, który do nich w danej chwili dotrze niż walczyć z nim i uciekać się do kłamstw.
No właśnie, dziecko uczy się obserwując nas, dorosłych i rozwija naśladując.
A rodzicowi czasami nie przyjdzie do głowy, że swoimi niewinnymi kłamstewkami uczy malca postępować tak samo.
przyznaję się bez bicia, że czasem mi się zdarzy skłamać przy Fasoli, jednak staram się tego nie robić 😀
Dobrze napisane! Dzieci nas obserwują i biorą z nas przykład 🙂
Poważne kłamstwa chyba własnie zaczynają się od takich kłamstewek. Bo najpierw kłamiemy, żeby kogoś nie urazić, a potem dalej i dalej. Cięzko rozpoznać (zwłaszcza dziecku) granicę między niewinnymi kłamstewkami a kłamstwem.
Niestety kłamanie często wychodzi intuicyjnie. Najgorzej gdy chcemy „ochronić” dziecko przed czymś nie miłym. Czasami jednak zastanawiam się co lepiej: powiedzieć prawdę i mieć godzinną histerię czy powiedzieć tuż przed i wtedy dziecko ma też mniej stresu (bo od godziny nie przeżywa, że idziemy do lekarza). Trudny temat 🙂
Moja młodsza ma jak na razie wybujałą wyobraźnie a starszej jeszcze nigdy na kłamstwie nie przyłapałam. Na pewno mamy z mężem jakieś grzeszki na koncie, ale raczej staramy się pilnować i mówić prawdę. Nawet w takich kwestiach, jak to, że szczepienie boli (bo przecież boli), ale chwilkę i takich tam innych. Mam nadzieję, że nie wychowamy kłamczuszków. 😉
Tak samo jak się cos obiecuje, trzeba słowa dotrzymać. Ogólnie wpis dający do myślenia, dla rodziców którym wydaje się, że dzieci nie sa wcale takoe mądre.