poniedziałek, 25 września, 2023

Dzieciństwo na maksa czyli szaleństwo, uśmiechy i brudne ubrania :)

Uwielbiam patrzeć na moje szczęśliwe, roześmiane dzieciaczki. A kiedy uśmiech nie schodzi z ich twarzy? Kiedy mogą pobrykać i połobuzować. Wczoraj nadarzyła się do tego świetna okazja. Było ciepło i popadał deszcz. W zasadzie to delikatnie powiedziane, bo to była wielka ulewa, która zablokowała całe miasto, no możne pół, więc droga powrotna ze żłobka i przedszkola wydłużyła nam się trzykrotnie. Ale potem była nagroda, bo padać przestało więc był space w …. kaloszach. A jak kalosze, to skakanie po kałużach 🙂 Stasiu nie za bardzo wiedział o co chodzi z tymi kałużami, ale szybko zaczął naśladować starszą siostrę. Podnosił nóżkę i próbował tupnąć, ale nie trafiał w kałuże tylko obok. Śmiesznie to wyglądało, aż zaczęłam żałować, że nie nagrywam tego jego pierwszego kontaktu z kałużą. A jak już załapał jak to zrobić, to wracaliśmy do domu mokrzy i z płaczem, bo przerwałam mu taką świetna zabawę. Wiedziałam jaki będzie koniec tej zabawy. No może nie do końca, bo do momentu płaczu nie doszłam.

Na ile pozwolić dzieciom w zabawie? Gdzie jest ta granica? Czy mokre ubranka przy bieganiu po kałużach są dopuszczalne, czy to już zahacza o brak odpowiedzialności rodzicielskiej?  Czy jesteśmy źli o to, że dzieci pomoczyły i ubrudziły ubranie? Jeśli tak, to czyja to wina, że tak się stało dzieci czy rodzica, który nie dopilnował swych pociech? Jeśli nie chcemy żeby dzieci były mokre bawiąc się kałużach, to nie pozwalajmy im się bawić w nich w ogóle. Dzieci są spontaniczne i jak im się coś podoba, to idą na całość. To my jesteśmy dorośli i powinniśmy przewidzieć skutki pewnych zabaw. Wiadomo wszystkiego nie przewidzimy. I ja miałam taki moment, że się zezłościłam na Antoninkę i Stasia, jak zaczęli bawić się rączkami w kałuży, bo to przecież brudna woda. Ale do momentu kiedy nie trafia do ust nie jest jakimś wielkim zagrożeniem. A nawet jeśli, to czy zdarzyło się Waszym dzieciom jeść piasek? Ja ostatnio przyłapałam na tym Stasia. Nie ochronimy dzieci przed wszystkimi zarazkami, i dobrze bo muszą w końcu w jakiś sposób łapać odporność.  Ale wracając do rączek w kałuży, to potem sobie przypomniałam, że jak była dzieckiem to lubiłam bawić się w kałuży i to najlepiej takiej gdzie było błotko. Wtedy można było robić z tego błota różne „smaczne” rzeczy np. pączki albo po prostu kule. I wiem, że następnym razem jak się wybierzemy na podeszczowy spacer, to pozwolę dzieciom robić błotne smakołyki, albo po prostu błotnistą górę. A brudne ubrania wrzucę do pralki 🙂 I tak by tam trafiły może tylko mniej zabrudzone.

To jest czas ich dzieciństwa i niech je wykorzystają na maksa 🙂 Niech poznają wszystkie tajniki super zabawy tej czystej i tej brudnej, choć najczęściej brudnej. To własnie ta, nie wiadomo czemu, jest dla dziecka najciekawsza. Bo czy woda w basenie zastąpi taplanie się w kałuży? Nie, choć to też jest bardzo fajna zabawa. Dziecko w ten sposób rozwija się, poznaje świat. Każdy rodzic chce, żeby jego dziecko dobrze się uczyło, np. poznawało literki, składało je w sylaby i w końcu płynnie czytało, a może kiedyś zostało pisarzem (no pisarzem może nie, bo oni podobno za wiele nie zarabiają, chyba że napiszą jakiś bestseller). Ale  zaczyna się to od drobnych rzeczy, od pojedynczych literek. A może kiedyś taki brodzący po kałużach maluch zostanie pływakiem, który będzie zdobywał medale na olimpiadach. Wiem, wiem zabrnęłam za daleko 😉 Ale jedno jest pewne następnym razem zakładam kalosze i będę skakać jak moje dzieci, no może bardziej brodzić po tych kałużach. Kalosze jakieś tam mam i to wcale nie zakupione w okresie kaloszowego szału. Są dużo starsze i nie podobają mi się, ale za to podobają się Antonince, która powiedziała „Mamo jak będę duża, to te kalosze będą moje. Dobrze?”. Pływakiem to ja już raczej nie zostanę. Nie ma szans (pływać nauczyłam się dopiero jak miałam ok. 30 lat). Ale chętnie zobaczę miny moich Kołpaczątek na widok szalejącej mamy 🙂 A może ciekawsze będą miny innych osób? Kto by się tam przejmował takimi drobiazgami 😉

Jak macie podobne zdanie to zostawcie pod artykułem komentarz, a jak się ze mną nie zgadzacie to … tym bardziej o tym napiszcie 🙂

Na co pozwolić dzieciom

Bezpieczny wypoczynek

Blog Parentingowy

NaNude

2 KOMENTARZE

  1. Czasem szkoda mi, ze piszemy o takich zabawach, bo wszystko musi byc takie sterylne. W naszym dziecinstwie bylo oczywistoscia to, ze trzeba sie wyszalec. U nas dzieci sie tak bawia a gdy tatus ( bardziej porzadnicki niz ja) zwraca im uwage, przypominam mu ze wracal do domu z kaloszami pelnymi wody… Brudnej wody 😉

    • Oj, tak. Teraz to wszystko zupełnie inaczej wygląda. Mocno ograniczamy spontaniczność dzieci. Ja staram się znaleźć złoty środek 😉

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Koniecznie przeczytaj