Zdaję sobie sprawę jak ważny dla właściwego rozwoju dziecka, głównie rozwoju społecznego, jest kontakt z innymi dziećmi. Nawet najukochańszy dziadek czy babcia nie zastąpią dziecku rówieśników. I właśnie dlatego Antoninki i Stasia nie pilnuje dziadek, choć jest to najukochańszy dziadek na świecie 😉 tylko jak już zapewne wiecie Tosia chodzi do przedszkola, a Staś do żłobka. Po ich reakcjach i słowach widzę, że cenią sobie grono koleżanek i kolegów. I choć rożne ich tam spotykają sytuacje, nie tylko te przyjemne, to wiem, że pomoże im to w przyszłości stawić czoła podobnym problemom. Nie zawsze będę mogła być przy nich i bronić ich przed przykrościami. Chcę, żeby sami radzili sobie z takimi odczuciami i relacjami.
Oczywiście z innymi dziećmi można się spotykać też w innych miejscach chociażby takich jak plac zabaw, piaskownica, park … I to są z reguły pierwsze miejsca, w których nasze pociechy mają kontakt z innymi dziećmi. Jest to też dla nas, rodziców ciekawe doświadczenie, bo możemy zaobserwować jak nasze dzieciaczki sobie radzą w kontaktach z innymi dziećmi, nie koniecznie rówieśnikami, czego nie możemy zaobserwować w żłobku czy też przedszkolu.
My sami też jesteśmy wciągnięci w ten mały świat, nie tylko jako obserwatorzy, ale też czasami jako osoby interweniujące. I tu zaczyna się temat, który zainspirował mnie do napisania tego tekstu. Na ile i kiedy wkraczać w konfliktowe czy też pozbawiające nasze dziecko granic poczucia bezpieczeństwa sytuacje? Czy od razu przejmować stery w niepokojącym zdarzeniu, czy cierpliwie obserwować jak sobie poradzi z tym dziecko? Zdecydowanie jestem zwolenniczką dania dziecku szansy na wyjście samemu z tej sytuacji. Choć wiadomo jak jest dzieci są różne, sytuacje są różne i … rodzice też są różni. Ja osobiście zawsze reaguję jak Tosia czy Staś robią coś co może sprawiać innemu dziecku przykrość. Tosieńka już jest na tyle duża i mądra, że bardzo rzadko zdarzają się u niej takie sytuacje. Staś dopiero się tego uczy i rożnie bywa. Jedno jest pewne zawsze szybko i ZDECYDOWANIE reagowałam jak Staś sypał na inne dziecko piaskiem i dlatego bardzo dawno nie miało to miejsca.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to przyjemne dla innych dzieci jak są sypane piaskiem, ale również zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to też przyjemne dla moich dzieci. Tego lata byłam świadkiem dwóch sytuacji kiedy to mój malutki kochany Stasieniek był obsypywany piaskiem. W obydwóch sytuacjach rozmawiałam akurat z mamą dziecka o tym i owym. Reakcje tych mam mnie zaskoczyły, bo jestem w stanie zrozumieć dziecko, ale mamy, która widzi garście piachu sypiącego się na głowę innego dziecka i mówiącą cichym, spokojnym głosem „Jasiu* nie rób tak” już nie rozumiem. W obydwóch przypadkach to byli chłopcy nieco starsi od Stasia, w obydwóch przypadkach mamy od niechcenia powiedziały „Nie rób tak”, w obydwóch przypadkach mamy powtórzyły te słowa pod rząd trzy razy, bo trzy razy piach lądował na głowie Stasia i w końcu w obydwóch przypadkach, to ja interweniowałam i ratowałam w końcu Stasieńka strzepując mu „tony” piachu z głowy. Jedna z mam po tym zdarzeniu jeszcze się mnie pyta „A może następnym razem wybierzemy się razem na plac zabaw?” Nie, nie wybierzemy się, pomyślałam sobie.
I takim zachowaniom nie tyle dziecka co mamy mówię NIE i możecie się z tym nie zgadzać.
*Imię przypadkowe
A tak na marginesie, to kocham te moje dzieci i uwielbiam patrzeć jak się bawią. Wyobraźnia i kreatywność Antoninki i Stasia wywołuje uśmiech na mojej twarzy, bo jak tu się nie uśmiechnąć jak się widzi jak Staś „popija ” soczek – piasek przez słomkę – patyk 😉
jak nalewa sobie herbatki do kubeczka,
jak bawi się autkiem, a Tosieńka robi ciasteczka,
i jak z filiżanką pełną herbaty – piasku uśmiecha się do mnie.
Takie cuda działy się tego dnia w piaskownicy, że w końcu wyciągnęłam mój telefon, żeby zrobić parę zdjęć, bo aparatu ze sobą nie miałam 🙁
I tym miłym akcentem mówię Wam „Do następnego tekstu ;)”
Ja również nie lubię, kiedy mamy lekceważą zachowanie swoich dzieci. Sama też stanowczo reaguję, gdy moje dziecko zaczyna sypać piaskiem, choć wiem, że robi to dla zabawy, bo jeszcze nie jest świadome, że to jest niepoprawne zachowanie, ale w końcu od tego są rodzice, żeby uczyć swoje dzieci. Jeśli nie będziemy reagować to dzieci będą myślały, że to jest ok.
🙂 dokładnie, to my rodzice uczymy nasze dzieci miedzy innymi właściwego zachowania.
Urocze zdjęcia 🙂 A ignorowania swoich dzieci też nie rozumiem.
Dzieci , to świetni modele, ale głównie wtedy gdy nie każemy im pozować 😉
rozumiem. Moja Tosia codziennie ostatnio budzi mnie zdaniem „chodź do dzieci”. Właśnie się przeprowadziliśmy i dopiero za dwa tygodnie pójdzie do nowego przedszkola. Ale już nie może się doczekać
Ja generalnie często łapię się za głowę, kiedy widzę, co rodzice robią ze swoimi dziećmi, a raczej – czego nie robią. W mojej najbliższej rodzinie jest przypadek dziewczynki (ledwo 3-letniej, kilka dni temu miała urodziny), która nie ma żadnych granic, może wszystko wymuszać, nawet na obcych lub osobach z dalszej rodziny. Kiedy przychodzą do nas – jej matka przestaje zwracać na nią uwagę, co raz prawie skończyło się tragedią. Czy trauma pomogła? Tak. Na kilka dni. Usłyszałyśmy z mamą nawet, że dzisiaj się dzieci zupełnie inaczej wychowuje i co my możemy o tym wiedzieć, poza tym „ona jest taka słodka, nikt normalny nie będzie jej niczego zabraniał, bo nie da rady”.
I takich przypadków jest dzisiaj, mam wrażenie, bardzo dużo, coraz więcej. A najbliżsi nadal mi się dziwią, że dzieciaków nie lubię, nie chcę z nimi przebywać, a już tym bardziej nie zamierzam mieć swoich.