poniedziałek, 9 września, 2024

Zajęcia dodatkowe dziecka. Fanaberie rodziców?

Wrzesień to nie tylko rozpoczęcie żłobka, przedszkola czy też szkoły i stawienie czoła rozłące z dziećmi, z którymi przez ostatnie dwa miesiące, miesiące wakacji, spędzaliśmy dużo więcej czasu. Wrzesień, to nie tylko zbliżająca się jesień i nasze nadzieje, że będzie ciepła, słoneczna, bezdeszczowa. Taka nasza polska złota jesień. Jesień to też czas podjęcia decyzji co do zajęć, warsztatów, szkół dodatkowych, na które nasze dzieci będą uczęszczały.

O ile będą na takowe uczęszczały. Przed zapisaniem dziecka gdziekolwiek warto się zastanowić:
– czy dziecko chce uczęszczać na zajęcia dodatkowe czy to my chcemy, żeby na te zajęcia chodziło,
– jakie zainteresowania, umiejętności ma nasza pociecha,
– jaki jest najlepszy wiek na rozpoczęcie takich zajęć..

Oczywiście nie ma jednoznacznej odpowiedzi na te pytania ponieważ każde dziecko jest inne i to my rodzice najlepiej znamy te nasze słoneczka. Dziecko musi być na tyle samodzielne, żeby (jak to jest w większości przypadków) chciało zostać samo na zajęciach. Większość trzylatków nie jest jeszcze na to gotowa, a i niektóre czterolatki niechętnie zostają na zajęciach bez rodziców. Poza tym łatwiej będzie dziecku odnaleźć się w nowej sytuacji jeśli będzie zainteresowane tematyką zajęć i będzie chciało na nie chodzić, a nie będzie do tego zmuszane.

Tosieńka ma obecnie cztery lata i pięć miesięcy. Od dawana uwielbia tańczyć i zrywa się do każdej muzyki. Sama z siebie nie wspominała, ze chciałaby pójść do szkoły tańca, bo skąd też takie dziecko ma wiedzieć o tym, że takowe szkoły są. Jednak niejednokrotnie wspominała oglądając, najczęściej w telewizji, jak ktoś tańczy, że też chciałaby tak tańczyć. Wiadomo większość dzieci lubi śpiewać, rysować, skakać i robić wygibasy czy też tańczyć, i nie będziemy ich od razu zapisywać na wszystkie tematyczne zajęcia. Musimy czujnym okiem wyłapać co NAJbardziej interesuje nasze dziecko. U nas taniec ewidentnie przodował, a dodatkowo z punktu widzenia rodzica jest to też fajna forma ruchu.

Zastanawiałam się już rok temu czy nie zapisać Tosieńki na tańce. Teraz z perspektywy czasu stwierdzam, że dobrze zrobiłam odkładając to na później. Widziałam jak zachowywały się na tańcach młodsze koleżanki Tosi. Wybiegały co chwilę z sali do mam. Ciężko im było znieść te rozłąkę choć mama była tuż za przeszklonymi drzwiami. Poza tym robiły co chciały i nie słuchały tego co mówiła prowadząca. Widać było, że mamom zależało na uczestnictwie dziecka w zajęciach, dziecku nieco mniej, ale trzeba było to sprawdzić. Większość tych dzieci nie chodzi już na zajęcia. Ale wcale się nie dziwię. Wiem jak było u nas. Pytanie „Tosiu chcesz iść do szkoły tańca?”. Odpowiedź „TAK”. I wydawało by się, że po temacie, a wcale nie, bo nasze dziecko raz chciało chodzić, raz nie chciało. Ostatecznie jesteśmy na etapie, że jest fajnie i chodzimy dwa razy w tygodniu.

Poza tym Tosia chodzi na warsztaty kulinarne. Tak jej się spodobało to gotowanie jak byliśmy na zajęciach pokazowych, że chciała nadal w nich uczestniczyć, więc chodzi. I na razie koniec. To i tak dużo jak na czterolatkę. Musimy zostawić jeszcze czas dla nas, dla rodziny na wspólne zabawy, czytanie książek i przytulasy 🙂

Mam nadzieję, że przydadzą Wam się informacje zawarte w tym tekście 🙂 i że nie będziecie krytycznie oceniać mam, że porzucają swoje dzieci na zajęciach i mają wolną godzinkę, bo tak wcale nie jest. Dla nas mam to też jest dodatkowe wyzwanie i wielkie przedsięwzięcie. Musimy zorganizować sobie czas i najczęściej czekamy na dzieci pod drzwiami 😉 Poza tym, tak jak to jest w moim przypadku, niejednokrotnie zabiera się też rodzeństwo, bo nie ma się z kim go zostawić. Wiem, że czasami ciśnie się na usta „Teraz jest taka moda na zajęcia dodatkowe i mamy z tym przesadzają” i bla, bla bla … ale wiedzcie, że każda mama kocha najbardziej na świecie swoje dzieci i nieba im uchyli. I nie będzie zmuszać na chodzenie na zajęcia, na które dziecko nie chce chodzić, bo  i tak nic  z tego nie wyjdzie.

8 KOMENTARZE

  1. Ja postanowiłam dać dzieciom dzieciństwo 🙂 ile mogę nauczę je sama 🙂 angielski mają ze mną w formie zabawy, zajęcia kreatywne i kulinarne również 🙂 pływalnia z Tatusiem 🙂 nauka nie musi być uciążliwym obowiązkiem odbierającym dzieciństwo – może to być czas spędzony z rodzicami 🙂

    • Dokładnie jest tak jak piszesz – nauka nie musi być uciążliwym obowiązkiem odbierającym dzieciństwo, bo nawet jak dziecko chodzi na zajęcia dodatkowe nie oznacza to, że tego dzieciństwa nie ma. Ja staram się spędzać z dziećmi jak najwięcej czasu. Nie zawsze jest to czas spędzony kreatywnie, a wręcz przeciwnie są to wygłupy albo oglądanie bajek. Zależy mi na tym żeby moje dzieci nie były uzależnione ode mnie, nie wszystko robiły ze mną. Chcę żeby były samodzielne, a ja będę blisko nich 🙂

  2. Każda z nas zna najlepiej swoje dzieci i wie co dla nich najlepsze. Co lubią. O czym marzą – może właśnie o lekcji baletu? Jak najlepiej to zorganizować – u nas na przykład nauka pływania z instruktorem sprawdza się lepiej niż z rodzicami. I takie przykłady można mnożyć. Ważne, żeby zajęcia były dla dzieci przyjemnością, a nie spełnieniem ambicji rodziców. Ważne jest też zachowanie umiaru – żeby dziecko miało czas na taniec, ale i na podwórko, i na zabawę z rodzicami. Plus trochę nudy.

    • Oj, tak, każde dziecko jest inne 🙂 I współczuję dzieciom, których rodzice realizują na nich swoje własne marzenia z dzieciństwa.A najbardziej to spodobała mi się w Twoim komentarzu NUDA – musi być.

  3. U nas grafik zajęć dodatkowych jest nieco napięty, ale to tylko dlatego, że dzieciaki nalegały 😛 Ja bym mogła siedzieć z nimi w domu, tańczyć i bawić się z angielskim w tle, ale to oni chcą karate, chcą piłkę nożną, a w weekendy warsztaty naukowe dla dzieci. Jakby mogli, to by na pewno coś jeszcze sobie wcisnęli, ale już doba za krótka 😉

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Koniecznie przeczytaj